SWATANIE DLA POCZĄTKUJĄCYCH


Jak myślicie, jak może wyglądać Wasza aura? Czy jest jasna i pogodna, czy może ciemna niczym burzowe chmury? A może... błotnista? (tak pewnie wygląda moja, przynajmniej czasami XD)

Wyobraźcie sobie, że ktoś może to widzieć jak na dłoni. Że może wiedzieć, jak Wam pomóc w potrzebie, podpowiedzieć, co zrobić, wskazać, w którą stronę pójść. Może Was też osypać magicznymi iskierkami i tchnąć w Was wiarę, że wszystko prędzej czy później się ułoży. Czyż to nie brzmi kojąco i pięknie? Czy nie byłoby nam zwyczajnie łatwiej w życiu? :)

Poznajcie Marnie, dziewczynę z Południa Stanów. Ma prawie 30 lat i pozornie życie poukładane jak w pudełeczku: pracę w przedszkolu, przystojnego narzeczonego, za którego lada moment wyjdzie za mąż. I wtedy poznaje Blix, niezwykłą staruszkę, uznaną w swej rodzinie za fiśniętą - bo zachowuje się nie tak, jakby chcieli, ubiera też zbyt krzykliwie, jak na swój wiek. Tymczasem Blix Holliday to barwna starsza pani, która posiada wyjątkowy dar: potrafi łączyć ze sobą właściwe okoliczności; a nawet więcej - przewidzieć, kto do kogo pasuje. Jednym słowem, jest swego rodzaju nowoczesną swatką. Kiedy podczas odwiedzin u siostrzenicy Blix widzi po raz pierwszy jej przyszłą synową - a jest nią właśnie Marnie, rozpoznaje w niej... swą następczynię.
Można chyba powiedzieć, że Blix ma co do niej inne plany, niż sama Marnie, która marzy jedynie o wyjściu za mąż za ukochanego Noah, domku na przedmieściu i dzieciach. Blix wie, że to nie wypali. Wkrótce sprawi naszej bohaterce mega niespodziankę, obdarowując ją w spadku swym domem na nowojorskim Brooklynie, wraz z barwną gromadką lokatorów. Marnie, która zdążyła już wyjść za mąż, rozwieść się i zaręczyć z kolejnym mężczyzną, przyjmie ten dar z zamiarem sprzedaży. Ale krótki wypad na Brooklyn nieoczekiwanie się przedłuża. Poznaje sąsiadów, z którymi z czasem zaczyna ją łączyć coraz więcej. Komplikuje sobie życie, jak tylko się da (nie chcąc spojlerować, nie mogę uściślić, jak) i odkrywa w sobie dziwne zdolności ;)

SWATANIE DLA POCZĄTKUJĄCYCH kojarzy mi się - zarówno z wyglądu (ta przesłodka okładka!), jak i tego, co kryje w środku - z pysznym deserem, takim z pianką, galaretką, i lodami! którym chciałoby się delektować, najlepiej siedząc latem w poduchach ogrodowej huśtawki. Ta historia to taki miód na (obolałe) serce, z której można czerpać pociechę, bo ta książka w swej prostocie jest po prostu mądra. Skłania do przemyśleń, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze, do uczenia się na błędach, przekonuje, że nie należy się ich bać, bo droga do szczęścia może być nimi wręcz wyścielona. Ta powieść kryje w sobie tyleż słodyczy, co smutku - każdemu z bohaterów świat czasem wali się na głowę, a mimo to tchnie z niej cudowną afirmacją życia. Której za każdym potknięciem trzeba się niemal uczyć od nowa! Marnie, Blix, Patrick udowadniają, że warto.

Co do samej Marnie - daleko jej do bohaterki idealnej, ale bardzo ją polubiłam. Chyba właśnie za tę jej nieidealność. Niektóre jej decyzje były tak lekkomyślne, jakby miała o połowę lat mniej, i teoretycznie kobieta powinna mnie nieziemsko irytować. A doszłam w tej kwestii jedynie do wniosku, że widocznie tak to bywa z wróżkami - wiedzą, co dobre dla innych, a same trochę błądzą ;)

Muszę się tu także do czegoś przyznać. Do 1/3 książki wcale nie byłam taka pewna, czy mnie na dobre uwiedzie. Ot, romantyczna obyczajówka, jakich przecież wiele, nawet troszkę mi się dłużyła. A potem chyba rzuciła na mnie urok. Był i żywiołowy śmiech, i powody do łez, których nie dało się zatrzymać. Nawet nie wiem kiedy ta powieść zakradła się mi do serca i, jak sądzę, znalazła sobie w nim wygodne, stałe lokum. Skończyłam czytać czując się tak, jakby ktoś sypnął na mnie szczodrą szczyptę magicznych gwiazdek! :D


 "... musisz przetrwać trudne czasy dla cudownych chwil, w których życie wręcza ci lśniące gwiazdy."


S W A T A N I E   D L A    P O C Z Ą T K U J Ą C Y C H
(MATCHMAKING FOR BEGINNERS)
MADDIE DAWSON
PRZEKŁAD: MATEUSZ GRZYWA
WYDAWNICTWO NIEZWYKŁE
2019

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

WIŚNIOWE SERCE


Jakie owoce są Waszymi ulubionymi? I czy da się je połączyć z czekoladą?;)
Mam dziś dla Was parę słów o wyjątkowo pysznej książce, w której ważną rolę odgrywa czekolada i wiśnie🍒

Skryta i nieśmiała 13-letnia Cherry Costello mieszkała jak dotąd w Glasgow z wychowującym ją samotnie tatą. Tata się jednak zakochał w Charlotte Tanberry i zdecydował o przeprowadzce do ukochanej. W pięknym domu nad klifem w Somerset mieszkają z Charlotte także jej 4 córki o dźwięcznie brzmiących imionach: Summer, Skye, Coco i Honey. Czy Cherry zyska w nich 4 siostry?


"Już widzę, że będę jedynym niekształtnym batonikiem w rodzinie doskonałych czekoladek z wykwintnej bombonierki."

Trzy z nich rzeczywiście przyjmują ją ciepło i pomagają w zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu. Jednak najstarsza - Honey (niech nie zwiedzie Was to słodkie imię!) nie zamierza zaakceptować ani Cherry, ani jej ojca w roli nowego taty. Dla niej to parweniusze, biedota z Glasgow, chcąca żyć na koszt jej matki.
Ale jest jeszcze coś. Na domiar wszystkiego chłopak Honey - Shay, od pierwszej chwili wyjątkowo przypada naszej Wisience do serca. I to z wzajemnością!

Wkrótce w domu Tanberrych rozkwita pomysł na biznes z oryginalnymi czekoladkami. Ale w cieniu radosnych przygotowań do promującej go imprezy rozgrywa się dramat zdezorientowanej i zakochanej Cherry, zmuszonej wybrać między wredną do bólu Honey a sympatycznym Shay'em, który uparcie szuka jej towarzystwa.

WIŚNIOWE SERCE to pełna uroku, ciepła historia, przywołująca unikalne emocje, kojarzące się z sielskimi wakacjami w wyjątkowo pięknym miejscu i... z pierwszym zakochaniem. Te pierwszy raz przez kogoś szczególnego czerwieniące się policzki, hiper przyśpieszone bicie serca, plączący się język i obezwładniająca świadomość, że to właśnie TO - na pewno znacie to uczucie ;)

Jednak ta książka, mimo swej lekkiej młodzieżowej konwencji, nie jest lekturą o banałach. Narracja Cherry bardzo dobrze oddaje męki dorastania (w jej przypadku na dodatek wyjątkowo trudnego dorastania bez matki), pogubienie, pragnienie akceptacji w środowisku rówieśników, której szuka się często kosztem wymysłów (w czym Cherry, mając bujną wyobraźnię, wyjątkowo celuje) i dodawaniem sobie sztucznej fajności dla zyskania aprobaty. Wątek romantyczny, wspaniale zresztą przez autorkę poprowadzony, jest jednym z wielu, jakie w tej opowieści dochodzą do głosu. Chodzi tu również o odbudowywanie życia po tym, jak legło ono w gruzach, o międzypokoleniowe konflikty, ale i więzi między rodzicami a dziećmi. I te nowe, które tworzą się między bohaterami.

WIŚNIOWE SERCE to wyjątkowa młodzieżówka - mądra, dobrze napisana, pyszna i cierpka zarazem - jak życie, którego uroki i cienie Cherry właśnie odkrywa. Historia nieśmiałej Cherry, której proste marzenia rozbijają się o ciągłe przeciwności losu, naprawdę wzrusza. Szczególnie poruszające są jej pełne niechęci i napięcia relacje z jej antagonistką - Honey. Naznaczone, co ciekawe, obustronnym cierpieniem, choćby wtedy, ilekroć w pobliżu pojawia się Shay. Ta historia wciąga. Przyprawia zarówno o śmiech jak i o ucisk w sercu. Mimo wciąż obecnego tu motywu czekoladek nie znajdziecie tu słodzenia na siłę, a finał... Gwarantuję, że Was zaskoczy.

WIŚNIOWE SERCE to docelowo lektura dla młodszych nastolatek, ale nie przeszkodziło mi to wręcz połknąć ją ze smakiem. Na dodatek ma kontynuację i już się cieszę na kolejny tom o następnej z dziewczyn - jednej z sióstr Tanberry!



W I Ś N I O W E   S E R C E
(CHERRY CRUSH)
CYKL: BOMBONIERKI
CATHY CASSIDY
PRZEKŁAD: ANNA BERETA-JANKOWSKA
WYDAWNICTWO IUVI
2019

Za egzemplarz dziękuję serdecznie Wydawnictwu IUVI.

GWIAZDY NADZIEI

Kiedy zdecydowałam się przeczytać tę książkę, nazwisko I.M. Darkss nic mi nie mówiło. O tym, że pod tym pseudonimem kryje się nasza rodzima autorka, dowiedziałam się praktycznie tuż przed lekturą :D Czytałam niedawno polską młodzieżówkę Agaty Polte i było to przyjemne doświadczenie, więc uznałam, że GWIAZDY NADZIEI będą pewnie czymś w podobie.
A tu niespodzianka - to coś kompletnie innego.

Amara wraca do domu po latach nauki w szkole z internatem. Do domu, w którym nie czuje się nawet zbyt mile widziana i gdzie nie ma co liczyć na zrozumienie i wsparcie ze strony rodziców czy siostry, o ile nie chce posłusznie odgrywać narzucanej jej roli.

Ale nie to jest dla Amary najgorsze, bo odtąd ma także widywać często Jaksa Travissa, przystojnego i nieodparcie seksownego właściciela salonu tatuażu, w którym jest od dawna zakochana. I który jest chłopakiem jej siostry. Jednak siostra właśnie stwierdziła, że ma go dość i rzuca go (!), więc w dziewczynie budzi się nadzieja, że łącząca ją z Jaksem piękna przyjaźń przemieni się w coś więcej. Tyle że, jak wieść niesie, Jaksowi przez jakąś traumę ani w głowie poważne związki. Trudno mu jednak pozostać obojętnym na wysiłki i wdzięki Amary, nie lubi też, gdy kręcą się koło niej inni faceci, proponuje jej więc układ bez zobowiązań. Amara przyjmuje go, wierząc, że uda się jej poznać prawdę o traumatycznej przeszłości Jaksa i w końcu rozbić ten mur, którym tak szczelnie się obwarował.

"Nie ma większego ryzyka niż obdarzenie kogoś miłością."

Motyw dramatu z przeszłości i pokonywania go, wychodzenia w życiu na prostą, to jest coś co lubię w książkach New Adult chyba najbardziej. W tej historii ciekawiło mnie też, czemu Jaks uważa, że nikogo już nie pokocha, czego się tak boi, broniąc przed poważnym związkiem. Powieść I.M. Darkss zapowiadała się więc naprawdę dobrze.
Niestety moje GWIAZDY NADZIEI najpierw zamigotały kusząco, a potem... w większości pogasły.

Przytłoczył mnie przede wszystkim styl, w jakim ta książka została napisana. Od razu zaznaczam, że nie chodzi o to, że jest zły, a o jego specyficzny charakter - który dla innych może być równie dobrze wielką zaletą tej powieści. Jest on tak dopracowany i bogaty, a powiedziałabym nawet - przeładowany, że zatracił pewną swobodę i naturalność, i podejrzewam, że to z jego powodu nie mogłam się w tę historię solidnie wczuć - nawet mimo ciekawie wykreowanych bohaterów.
Emocje Amary (która jest tu jedyną narratorką) to właściwie same skrajności. Na dłuższą metę czytanie o tym, jaki ogrom doznań wciąż ją przepełnia, po prostu wyczerpuje. Trafiają się, co prawda, przyjemne, luźniejsze momenty, ale bohaterka zdaje się wręcz czuwać nad tym, żeby szybko nabrały ciężkości. Inna sprawa, że ta lawina emocji często zastępuje konkretną  fabułę - toczy się ona praktycznie od jednego spotkania naszej pary do drugiego i poza dramatycznymi retrospekcjami właściwie niewiele się dzieje.

Historia Amary i Jaksa kryje w sobie kilka tragedii z przeszłości, których skutki mocno zaciążyły na losach bohaterów. Niektóre z nich również średnio do mnie przemawiały, było ich zwyczajnie za dużo, jak na dwoje ludzi. Na zdecydowany plus zaliczam ładny i wzruszający motyw przeznaczenia, do którego nawiązuje przesłanie tej powieści.
Ciekawie wypadło również potraktowanie tatuażu jako sztuki (mimo, że nie jestem fanką tatuowania się od stóp do głów). Czuć, że dla Jaksa ta praca i hobby to nieodłączna część jego osobowości, sposób na wyrażenie siebie. Podobała mi się także sama postać Jaksa, chyba najlepiej i najciekawiej skonstruowana ze wszystkich w tej powieści, który był niczym spokojna wyspa na tym wzburzonym morzu (choć swoim brakiem konsekwencji skołował nie tylko Amarę ;)).

Narzekam czasem na płytkość współczesnych NA czy romansów, niedostatek w nich psychologicznych rozkmin i emocji. W przypadku GWIAZD NADZIEI poszło to w drugą stronę. Ta książka emocjami wręcz ocieka. Powiedziałabym, że nawet w nich tonie. Ktoś, kto lubi zatracić się w takich klimatach, pewnie bez trudu się w niej odnajdzie, będzie się nawet delektował.
Dla mnie ta powieść, jak na typowe New Adult, była trochę przekombinowana. Zabrakło mi w niej charakterystycznej dla tego gatunku młodzieńczej lekkości i w rezultacie, niestety nie wciągnęła mnie tak, jak się spodziewałam.

"Każdy jego pocałunek, dotyk, uśmiech wymazuje ze mnie ból, lęk, bezradność i zapala jedną gwiazdę więcej."


G W I A Z D Y   N A D Z I E I
I.M. DARKSS
WYDAWNICTWO ZYSK I S-KA
2019 

Za egzemplarz dziękuję serdecznie Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Z DALA OD ŚWIATEŁ


MUZYKA TO WYBUCH DUSZY, jak to ktoś pięknie powiedział.

A dla niektórych muzyka to życie. I właśnie kimś takim zdaje się być Skylar, dziewczyna z Montany, która błąka się po Europie ze swą gitarą, zarabiając na życie graniem i śpiewaniem na ulicach. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że tak naprawdę Skylar Finch to wokalistka bardzo popularnego zespołu, która po pewnej tragedii porzuciła wszystko i nie żegnając się z nikim, łącznie z przyjaciółmi z grupy, wyjechała ze Stanów.

Tułaczka bez celu po Europie prowadzi ją w końcu do Glasgow. Tutaj jednak los robi jej niespodziankę. Nadal anonimowo grając na ulicy, Skylar poznaje Killiana O'Dea, dyrektora artystycznego znanej szkockiej wytwórni fonograficznej. On składa jej ofertę, której dziewczyna, odcinając się od dawnej sławy, absolutnie nie bierze pod uwagę. Ale gdy przekonuje się, że życie na ulicy może być tyleż wolne, co niebezpieczne, w desperacji zwraca się o pomoc do Killiana.

Początkowo zdają się nie pałać do siebie sympatią. Ona uważa, że on jest sztywniakiem, mającym kij w tyłku; z kolei on ma ją za celebrytkę, która bezmyślnie rzuciła kwitnącą karierę. Z czasem dochodzą jednak do porozumienia, z którego oboje mają pewne korzyści. Skylar nie musi mieszkać na ulicy, a Killian otrzymuje niezwykłą szansę dla swej wytwórni. Jednak między tą dwójką szybko tworzy się coś więcej.
Zaczyna ich łączyć szczególna więź. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że oboje są trochę enigmatyczni, oboje oberwali już od życia, są poranieni i wcale nie tacy nieskorzy do rzucania się na oślep w kolejny związek. Ale nieodparcie ciągnie ich do siebie, więc ich relacje wciąż się zacieśniają.

Tylko czy w show-biznesie jest miejsce na jakiekolwiek szczere uczucia?

"Miłość nie polega na ściąganiu kogoś do swojego poziomu. Miłość to dostrzeganie w ukochanej osobie jej najlepszej możliwej wersji."

Miłość więc czy biznes? Ambitny Killian, od lat tłamszony przez podłego szefa (i zarazem wujka!), może sprawić, że wytwórnia odniesie dzięki Skylar wielki sukces. Czy jednak Skylar ma być dla niego tylko żyłą złota czy czymś więcej? I co na to sama dziewczyna, dla której powrót do świata Instagrama, Twittera i tabloidów to ostatnia rzecz, o jakiej myśli?

Killian i Skylar to para, której się szczerze sekunduje, nawet jeśli ich zachowanie budzi chwilami lekką konsternację, a czasem całkiem zbija z pantałyku. Szczególnie Skylar bywa trudna do rozszyfrowania; choć jest tu narratorką, trafiały się momenty, że nie rozumiałam jej postępowania. Z Killianem jest łatwiej; jest zamknięty w sobie, ale w głębi duszy to nieskomplikowany, prostolinijny i wrażliwy facet, oszołomiony uczuciem, jakie mu się przytrafiło. Tych dwoje do siebie pasuje, świetnie się wzajemnie dopełnia. Ich sarkastyczne przepychanki są zabawne, a sceny, w których przeskakują między nimi iskierki pożądania - ekscytujące i urocze. Chwilami bywa też całkiem gorąco ;) Autorka potrafiła oddać głębię ich wzajemnej fascynacji, przeradzającej się stopniowo w coś dużo poważniejszego.

Poza miłosnymi perypetiami bohaterów ważną rolę w tej powieści odgrywa oczywiście także muzyka i to ona nadaje jej wyjątkowego charakteru. Jej motyw przewija się nieustannie, sporo tu piosenek, które brzmią w tle, a nawet ich tekstów. Aż dziw, że książka nie posiada czegoś takiego, jak playlista. Choć z drugiej strony, jeśli ma się taką ochotę,  można ją sobie stworzyć samemu.

Z DALA OD ŚWIATEŁ to historia, która ukazuje, że wielki sukces i sława mają swoje blaski i cienie, ze zdecydowaną przewagą tych drugich. To też poniekąd opowieść o uczeniu się na błędach, odkrywaniu swej drogi w życiu i swojego miejsca. Przede wszystkim jednak jest to bardzo smaczne, emocjonujące love story - może nawet chwilami troszkę przesłodzone, ale nadal nieodparcie przyjemne - którego bohaterowie muszą zawalczyć o swoje szczęście, dokonując właściwych wyborów. 

Było to moje pierwsze spotkanie z Samanthą Young, szkocką królową romansów, ale tak udane, że na pewno nie ostatnie. Autorka ma dobry styl i z pewnością sięgnę po inne jej powieści. Kilka z nich mam już nawet od dawna na oku ;)

"Kiedy pierwszy raz na mnie spojrzałaś, byłem jak ogłuszony."


Z   D A L A   O D   Ś W I A T E Ł
(AS DUST DANCES)
CYKL: PLAY ON # 2
SAMANTHA YOUNG
PRZEKŁAD: EWA GÓRCZYŃSKA
BURDA PUBLISHING POLSKA
2019

Za egzemplarz dziękuję Burda Publishing Polska.

FIRST LAST LOOK

Collegeromance to gatunek, który darzę niesłabnącym sentymentem :D Takie książki, mimo ich nieuniknionej przewidywalności, chyba nigdy mi się nie znudzą - o ile są napisane z sensem i sercem. I właśnie takie zalety w moim odczuciu ma FIRST LAST LOOK Bianki Iosivoni.

Choć fabuła FIRST LAST LOOK nie poraża oryginalnością, a sama konwencja powieści jest lekka, książka odrobinę odchodzi od schematyczności tego gatunku, podejmując całkiem poważne tematy - bohaterowie wkraczają w dorosłość z bagażem trudnych doświadczeń i problemów, których nie da się w cudowny sposób rozwiązać, a studia okazują się dla nich nie jedną wielką imprezownią, a kolejną niełatwą próbą, którą muszą podjąć. Iosivoni, podobnie jak Mona Kasten, stworzyła tu również postacie, które w naturalny sposób przypadają do serca i w których przeżycia można się łatwo zaangażować.

Główna bohaterka, Emery Lance rozpoczyna naukę na uniwersytecie z dala od domu. Chce zapomnieć o tym, co musiała znosić przez ostatni rok szkoły średniej. Tutaj na szczęście nikt jej nie zna. Dziewczyna ma zamiar skupić się na nauce i z nikim zbytnio nie spoufalać. Czeka ją jednak kilka niespodzianek. Pierwsza jest taka, że przez pomyłkę zakwaterowano ją w pokoju z pewnym chłopakiem. Druga niedogodność to fakt, że ma on bardzo fajnego przyjaciela, Dylana, który odwiedza go teraz częściej, wyraźnie zainteresowany Emery. 

Postać skromnego i dobrodusznego Dylana bardzo mnie ujęła. Nie jest to typ bad boy'a, tak często maglowany w młodzieżówkach - wręcz przeciwnie, jest na wskroś poczciwy. Przyjacielski, serdeczny, pomocny. Nie ma w zanadrzu funduszu powierniczego, więc chcąc przetrwać, musi naprawdę powalczyć. Wiedząc, jak drogie są studia w Stanach i że na pewno nie wygląda to tak słodko, jak w filmach, odniosłam wrażenie, że Dylan dodał tej historii zdrowej równowagi i realizmu. Chłopak studiuje, pracuje, odwiedza starszą panią z sąsiedztwa w ośrodku opieki. Chcecie go pokochać jeszcze bardziej? Ależ proszę: przejął opiekę nad kotem staruszki, bo inaczej Pieszczoch skończyłby w schronisku. 
Jeśli tacy chłopcy jak Dylan, istnieją naprawdę, to są na wagę złota. 
Emery jednak stroni od dobrych chłopaków, ponieważ to właśnie z powodu kogoś takiego ucieka od przeszłości.

Wcześniej wierzyłam, że miłość i przyjaźń są wieczne. Że mogą wszystko przetrzymać. Ale teraz wiedziałam już, że była tylko jedna osoba, na której mogłam zawsze i wszędzie polegać: ja sama.

Także Emery również odbiega nieco od typowych bohaterek tego gatunku. To prosta dziewczyna, niespecjalnie rzucająca się w oczy, która na dodatek, jak na swój wiek, jest wyjątkowo zgorzkniała. Emery straciła wiarę w miłość i przyjaźń, a na wszelkie próby zbliżenia się do niej, szczególnie te bardziej żartobliwe, często reaguje agresją. Może być przez to odbierana, jako niesympatyczna, ale to jedna z tych postaci, która zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu. 

Książka porusza bardzo ważną w dzisiejszych czasach kwestię zagrożeń, związanych z internetem i mediami społecznościowymi; ukazuje, jak za pomocą internetu można zniszczyć czyjąś godność osobistą, zaszczuć, skompromitować w oczach otoczenia. Publiczne upokorzenie ma ogromną moc i każdy, kto miał do czynienia z internetowym hejtem, będzie wiedział, co czuje ta dziewczyna, dlaczego trzyma innych na dystans i nie jest zbyt skora, by komukolwiek znów zaufać. Historia Emery, rozpoczynającej kolejny rozdział życia w nowym środowisku, bazuje więc na dość trudnym motywie z odbudowywaniem poczucia własnej wartości i ukazuje, że od błędów przeszłości czasami nie ma ucieczki. Co nie znaczy, że trzeba za nie płacić do końca życia.

Żeby jednak nie było zbyt poważnie - w końcu to przyjemna młodzieżówka - FIRST LAST LOOK kryje w zanadrzu również całkiem sporo przyjemnego humoru, który równoważy fabułę; bawią zwłaszcza wzajemne, trochę szczeniackie kawały, jakie w niekończących się odwetach robią sobie Emery i Dylan :D

Debiut Bianki Iosivoni ma swoje potknięcia, nawet nie licząc sporej ilości literówek; pewne sytuacje są nieco naciągane, a niektóre sprawy zostały rozwiązane zbyt pobieżnie. Jednak czytało mi się tę powieść wyjątkowo dobrze, a lekkiemu stylowi autorki, choć nie jest wyszlifowany na diament, nie mam nic do zarzucenia. Udało jej się stworzyć przyjemną historię w dość subtelnej, słodko-gorzkiej romantycznej otoczce, z fajną parą głównych bohaterów, których relacja rozwija się i buduje stopniowo, a nie na łapu capu - co, nie ukrywam, również szczególnie mnie ujęło. Nie mogło w tej historii zabraknąć także sympatycznej paczki zróżnicowanych charakterami przyjaciół w tle, którzy zapowiadają się ciekawie, jak na bohaterów kolejnych części.

Czyta się tę książkę ot, dla rozrywki, a okazuje się, że zakrada się trochę do serca, rozgrzewa je, wywołuje szczery uśmiech i naprawdę sporo miłych emocji :)


Ludzie, którym najbardziej ufasz, to również ci, którzy mogą cię najbardziej zranić.


F I R S T   L A S T   L O O K
(DER LETZTE ERSTE BLICK)
CYKL: FIRST # 1
BIANCA IOSIVONI
PRZEKŁAD: JOANNA SŁOWIKOWSKA
WYDAWNICTWO JAGUAR
2019

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

CZERŃ I PURPURA





Czytałam jak dotąd wiele książek o Holokauście i Auschwitz, ale mam wrażenie, że u mnie z każdą kolejną książką o tej tematyce jest jak za pierwszym podejściem. Po lekturze tkwię w pewnej czytelniczej próżni, nie potrafiąc zabrać się za nic innego i nie mogąc dojść do siebie. Dokładnie takie uczucie rozbicia towarzyszy mi od chwili, gdy parę dni temu skończyłam czytać powieść Wojciecha Dutki.

CZERŃ I PURPURA osnuta jest na historii miłosnej, o której zdarzało mi się słyszeć już wcześniej, a która na pierwszy rzut oka wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Ale czy w miejscu samym w sobie tak nieprawdopodobnym jak Auschwitz cokolwiek było niemożliwe? Wszyscy doskonale wiemy, że działy się tam rzeczy, które nie mieszczą się w głowie, że była to machina śmierci, gdzie potrafiono w niespełna dwa miesiące unicestwić prawie pół miliona ludzi, zamieniając ich w dym i góry popiołu z kośćmi. Ale było to też miejsce żywych - wegetujących setek tysięcy więźniów, którzy, nie będąc w stanie zmienić otaczającej ich koszmarnej rzeczywistości, próbowali stworzyć namiastkę dodającej im sił normalności. Dlatego opowieści o miłości w cieniu Zagłady wcale nie są tak rzadkie.

Właśnie po jedną z takich autentycznych historii sięgnął Wojciech Dutka, a jest ona o tyle wyjątkowa, że jej bohaterowie to żydowska więźniarka i esesman. Na potrzeby powieści autor nadał im fikcyjne nazwiska i stworzył życiorysy sprzed wojny, przybliżając nam ich w ten sposób i ukazując, co ich mogło ukształtować. Wstrząsającą resztę w większości nakreśliło samo życie.

Losy Mileny, utalentowanej muzycznie słowackiej Żydówki, uwięzionej w Auschwitz, i Franza, młodego esesmana, służącego w obozie, krzyżują się na jego przyjęciu urodzinowym, na którym Milena dla niego śpiewa. Ona powinna być dla niego tylko numerem 1970, ale nie potrafi o niej zapomnieć. Zauroczenie, a potem miłość do dziewczyny, skazanej na zagładę, staje się dla chłopaka ratunkiem przed otaczającym go szaleństwem zabijania, w które omal sam nie popadł. To uczucie, nie dość że śmiertelnie niebezpieczne dla niej i dla niego, jest też wyjątkowo niespełnione, bo długo odwzajemnione jedynie nienawiścią.

Tragedia Auschwitz i ludzi wplątanych w tę potworną machinę poraża najbardziej przez pryzmat losu jednostki.
Historia Franza i Mileny porusza do głębi i miażdży prawdą, jakiej dotyka. Skłania do gorzkich refleksji (autor niczego nie wybiela, nie oszczędza) i bez pardonu łamie serce, a okoliczności, w jakich rodzi się ta miłość - wśród dymu z kominów krematoriów - budzą grozę.

Franz długo nie jest w tej powieści postacią jednoznaczną. Służba w Auschwitz, gdzie zabijanie ludzi to wręcz rutyna, zdążyła już go w znacznym stopniu oswoić z okrucieństwem. Okazuje się jednak, że nie zatracił czegoś, czego prawdziwy esesman mieć nie powinien - sumienia. Obserwowanie głębokiej duchowej przemiany, jakiej doświadcza pod wpływem spotkania z Edytą Stein, a potem miłości do Mileny, jest czymś doprawdy wstrząsającym.

Książka, jak wiele innych o tej tematyce, stawia przed moralnymi dylematami i pytaniami, które po Auschwitz nabrały wyjątkowej ciężkości: o granicę człowieczeństwa, źródła zła, o poświęcenie się dla ratowania drugich, wagę ocalenia jednostek spośród wielu innych. Skłania też do refleksji nad relacjami między chrześcijanami a Żydami, które do dziś wydają się kruche.

Wojciech Dutka ma bez wątpienia ogromną wiedzę; budując tę historię, zadbał o szczegóły, przy czym jednocześnie szczęśliwie uniknął przeładowania jej suchymi faktami, a jedynie posłużył nimi, by wyostrzyć ogólny obraz. Powieść jest starannie dopracowana, styl autora, mimo pozornej szorstkości - niezwykle sugestywny, a atmosfera obozu oddana z ogromnym realizmem. Czytając tę książkę, czułam się tak, jakbym tam była. Czyta się ją więc po trosze jak dokument tamtego strasznego czasu - na jej kartach można znaleźć zarówno wiele znanych nazwisk z historii Auschwitz, jak i autentyczne wydarzenia. Czyta się też jak pełen napięcia thriller psychologiczny, bo jej bohaterowie balansują wciąż na krawędzi, ocierając się o śmierć. Mógłby to być także horror mrożący krew w żyłach.
Ale chyba przede wszystkim jest to napisana z ogromnym wyczuciem historia miłosna, prawdziwa, wyjątkowo trudna, piękna, porażająca. Nie do zapomnienia.

Gorąco polecam!


"Ten piekielny obóz był teraz częścią jego życia. Auschwitz istniało w jego głębi, a on oddał obozowi część własnej duszy. Kochając Milenę, walczył o pozostałą część."


C Z E R Ń   I   P U R P U R A
WOJCIECH DUTKA
WYDAWNICTWO ALBATROS
2019

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Albatros.

SZALONA NOC

P R Z E D P R E M I E R O W O

Kto się stęsknił za barwną gromadką bohaterów serii WILD SEASONS? ;) Już niedługo premiera kolejnej części, szykujcie się na dobrą zabawę i mnóstwo emocji!

SZALONA NOC to już trzeci tom cyklu o ich miłosnych perypetiach, moje recenzje wcześniejszych tomów znajdziecie TUTAJ i TUTAJ. Trójka kumpli i trzy przyjaciółki - poznali się w Vegas, dobrali w pary i pod wpływem impulsu w połączeniu z alkoholem... postanowili pobrać. Wynikły z tego różne komplikacje, łącznie z niemal natychmiastowymi rozwodami, ale życie całej szóstki od tamtej chwili uległo diametralnej zmianie.

Niebieskooki Australijczyk Oliver i śliczna Kalifornijka Lola, to wbrew pozorom dość nietypowa para jak na ognisty romans: jedyna z wyżej wymienionych, której w szaleństwach w Las Vegas nie poniosło na tyle, by skonsumować swój (trwający jedną noc) związek małżeński. Zdziwi to kogoś, jeśli dodam, że tych dwoje to para introwertycznych nerdów, rozkochanych w komiksach?
Oliver wkrótce otwiera sklep z komiksami w rodzinnym mieście Loli, a Lola jest ni mniej, ni więcej... a autorką Razor Fish, komiksu, którym właśnie zainteresowało się sąsiedzkie Hollywood.

Nie da się jednak ukryć, że oprócz wspólnych zainteresowań tych dwoje łączy coś jeszcze: potężna miłosna chemia, którą ciężko im zignorować. Osiem miesięcy przyjaźni, które nastąpiły po Vegas, to tak naprawdę ośmiomiesięczna gra wstępna. Aż nadchodzi szalona noc, gdy puszczają wszelkie hamulce. Ale niepewna siebie Lola nie potrafi dopuścić do siebie myśli, by między nią a Oliverem mogło COŚ być. Oliver to świetny kumpel, ale tylko kumpel. O którego jednak... hm, może być zazdrosna, gdy na horyzoncie pojawia się potencjalna rywalka. Tymczasem Oliverowi coraz trudniej udawać, że nie jest w Loli zakochany. Pytanie tylko - co na to sama Lola?

"Nie chcę niszczyć tego, co mamy, ale teraz mam wrażenie, jakbyśmy balansowali na szczycie góry; jeśli mocno przechylimy się na bok, wpadniemy w coś cudownego, czego pragnąłem chyba od lat."

Oliver służy jej niezawodnym przyjacielskim wsparciem, w głębi duszy pragnąc uchronić przed możliwymi rozczarowaniami. Jednak w tym patyczaku w okularach kryje się naprawdę ognisty facet, który jak pokocha, to na dobre. Ale kiedy w końcu przełamuje się i otwiera przed dziewczyną, mówiąc jej o swych uczuciach, pogubiona Lola... łamie mu serce.

Co takiego sprawia, że Lola wątpi w swą intuicję, jeśli chodzi o mężczyzn i dlaczego uważa, że wszystko dzieje się za szybko, jest zbyt intensywne? Powiem Wam tylko tyle, że będziecie  mocno trzymać kciuki, by Oliverowi udało się jednak rozproszyć jej wątpliwości :)

Christina Lauren jak zwykle, nie zawiodła - SZALONA NOC to romans napisany z polotem i wdziękiem, szczodrze doprawiony nieskrępowaną, ale przyjemną erotyką, w którym obok zetknięć i zwarć na linii Lola-Oliver jest i przyjaźń, dużo rozbrajającego humoru, ale książka w swej lekkiej konwencji przemyca też odrobinę kwestii całkiem serio. Problemy Loli nie są wyssane z palca i nasuwają m.in. pytania, czy warto dla pieniędzy nagiąć własną sztukę do żądań innych? I co najważniejsze - czy w życiu trzeba wybrać między miłością a pasją? Czy poświęcenie się jednemu niestety wyklucza to drugie?

SZALONA NOC ani na krok nie ustępuje w niczym swoim poprzedniczkom. Ma równie wyrazistych bohaterów, których nie ma się dość, świetne, zadziorne dialogi, czyta się ją jednym tchem. Świetnie się przy tej książce bawiłam. Nie zabrakło w niej także paru całkiem wzruszających momentów, bo tak naprawdę w tej słodkiej, seksownej mieszance kłębiących się emocji, z której aż sypie się iskierkami namiętności, kryje się oczywiście prosta historia o dążeniu do spełnienia i szczęścia i o poszukiwaniu odwzajemnionej miłości.

Zakochacie się. Nie tylko w mówiącym z australijskim akcentem Oliverze. W Loliverze też! :)

"... Łatwo było z nim przebywać; jakbym próbowała po troszku jakiejś pyszności, którą chcę potem jeść, póki nie pęknę."

S Z A L O N A   N O C
(DARK WILD NIGHT)
CYKL: WILD SEASONS # 3
CHRISTINA LAUREN
PRZEKŁAD: KATARZYNA KRAWCZYK
WYDAWNICTWO ZYSK I S-KA
2019

Za możliwość przedpremierowego przeczytania książki  dziękuję serdecznie Wydawnictwu Zysk i S-ka.