MAŁGOŚKA to druga już powieść na koncie Anny Nejman, polskiej poetki i
pisarki, mieszkającej i pracującej w Stanach Zjednoczonych. Autorka
wraca w niej do miejsca zwanego Ustroniem w hrabstwie Sussex, gdzie
toczyła się akcja jej debiutanckiej powieści MIGDAŁOWY AROMAT. Tu od
razu wypada mi zaznaczyć, że jej nie czytałam - co nie okazało się
jednak żadnym utrudnieniem z zapoznaniem się z kontynuacją, jaką jest
właśnie MAŁGOŚKA.
Ustronie to urokliwy, sielski zakątek, w którym zamieszkała bohaterka
MIGDAŁOWEGO AROMATU, pisarka Eliza Mazurek. Obecnie to już Eliza
Mazurek-Harris. To kobieta, do której późno, ale radośnie uśmiechnęło
się szczęście, tuż przed pięćdziesiątką obdarzając zarówno zakochanym w
niej mężem Larrym, jak i dzieckiem. Eliza z Larry'm tworzą zgodną i
dobraną parę. Jedyny rozdźwięk między nimi powoduje ciągła obecność w
pobliżu byłej narzeczonej Larry'ego - kobiety, która, chociaż ma męża i
syna, nie ustaje w próbach odzyskania swojej dawnej miłości.
Mimo obowiązków przy dziecku i prowadzenia domu, Eliza pracuje nad nową
książką. Poprzednio zbierała materiały do powieści o kilku niezwykłych
mieszkańcach Ustronia, co przy okazji sprawiło, że życiowo i uczuciowo
związała się z tym miejscem. Tym razem praca wre nad książką, której
bohaterką ma być jej sporo młodsza sąsiadka i jednocześnie przyjaciółka -
Greta.
To właśnie Greta jest tytułową Małgośką, do niedawna niejaką Małgorzatą
Rutkowską - typową dziewczyną bez wielkich aspiracji, rodem z polskiej
wsi. Przyjechała do Stanów jako dawczyni szpiku dla swego bardzo chorego
wuja Bazylego, który zdążył jednak umrzeć. Nieprzydatna nikomu i na nic
Małgośka może praktycznie wsiąść w samolot z powrotem do Polski. Jednak
tego nie robi. Wyjątkowo bystra, szybko przyswajająca sobie język i
amerykańskie obyczaje, decyduje się zostać w Stanach, dopóki nie
wygaśnie jej wiza, i zarobić trochę pieniędzy. A ponieważ nie ma w
zwyczaju przepuszczać nadarzających się szans i bez wahania podejmuje
wyzwania losu, możecie być pewni, że dacie się tej dziewczynie nie raz
zaskoczyć.
Osią fabuły MAŁGOŚKI są dwa wątki, z których jeden z powodzeniem
kontynuuje klimatyczną, z lekka romansową historię zaczętą w MIGDAŁOWYM
AROMACIE, a drugi - dynamiczniejszy - jest historią Małgośki. Wątki
prowadzone są naprzemiennie, przeplatając ze sobą teraźniejszość i
przeszłość. Powieść ma przyjemny klimat, a stonowane tempo narracji
pozwala dobrze wczuć się w fabułę i emocje bohaterów.
A są to bohaterowie dość wyjątkowi, nietypowi. Eliza i Larry to ludzie,
którzy młodość mają za sobą, ale to właśnie oni podnoszą temperaturę w
książce, wnosząc do niej szczyptę romansu. Z kolei przygód Małgośki vel
Grety nie powstydziłby się niejeden mężczyzna - o ile wykazałby się
podobnym jak ona charakterem i odwagą. W tle przewija się cała gromadka
wyraziście nakreślonych postaci i każda z nich wydaje się w jakiś sposób
ważna, odgrywając w życiu głównych bohaterów mniej lub bardziej
znaczące role. Perypetie bohaterów nie są wydumane - to życiowe
sytuacje, czasami zabawne, czasami smutne czy przykre. Z książki wyłania
się też portret Polaków w Stanach, którzy często wrastają w tamtejszą
kulturę, przystosowują się, ale nie wyzbywają się swojej raz po raz
dochodzącej w nich do głosu polskiej zaradności, która okazuje się
bardzo przydatna na amerykańskim gruncie. Sama Małgośka zdaje się być
tego wzorcowym przykładem, radząc sobie dosłownie w każdej sytuacji.
MAŁGOŚKA to pełna ciepła obyczajówka dla fanów spokojniejszych klimatów.
To naznaczona przewrotnością losu historia o odkrywaniu swego miejsca w
świecie i sztuce odnalezienia się, stworzenia swej życiowej przystani,
gdziekolwiek rzuci człowieka los. Jest tu przyjaźń i miłość, są
przygody, które bawią, ale i takie, które budują pewne napięcie. Nie
brakuje też niespodzianek. Polubiłam swojską tytułową bohaterkę, a
jeszcze bardziej Larry'ego i Elizę. Spodobało mi się też bardzo
Ustronie. Jedyne moje zastrzeżenia dotyczą zakończenia, które na tle
całej historii wydaje się zbyt nijakie. Zabrakło mi jakiegoś
solidniejszego jej domknięcia. Takie krótkie ciach, po którym w filmie
leciałyby już napisy końcowe.
Wątek Elizy i Larry'ego narobił mi apetytu na poznanie ich historii,
więc pewnie nie jest to moje ostatnie spotkanie z tą autorką - chętnie
przyjmę zaproszenie, jakie wystosowała na końcu książki, i z
przyjemnością zawitam do Ustronia jeszcze raz, sięgając po MIGDAŁOWY
AROMAT.
"Ten, kto szuka jedynie ludzi idealnych, zawsze będzie samotny."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz