ZŁAMANE DUSZE








Znacie to powiedzenie Hitchcocka na temat budowania fabuły:  Najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie będzie narastać? Właśnie tak ma się sprawa z tą książką. Już pierwszy jej rozdział przyprawia o dreszcze i napędza takiego strachu, że marzy się tylko o daniu nura pod ciepłą kołdrę i to przy włączonym świetle. Także po to, by czytać dalej! Bo ta historia, spowita wilgotnym, późnojesiennym mrokiem, budzi głęboki lęk, ale także totalnie wciąga!
 

Drogie dziewczęta, jeśli kiedykolwiek marzyłyście o szkole z internatem i prestiżu z tym związanym, to ostatnim miejscem, do jakiego chciałybyście trafić, byłaby Idlewild Hall w Vermont, kiedy jeszcze działała. Staroświeckie metody wychowania i skostniały rygor nadały temu miejscu odpychająco surowego charakteru. Jednak właściwie nikt, łącznie z nauczycielkami, nie czuł się w tej szkole dobrze i swobodnie - a wszystko za sprawą snującego się po niej ducha niejakiej Mary Hand. Mogłaby to być jedynie legenda, jakich wiele, gdyby nie fakt, że zmieniające się przez lata uczennice i lokatorki internatu wciąż widywały postać Mary, co znalazło odzwierciedlenie w ich notatkach na kartach podręczników. Notatki były czymś w rodzaju ostrzeżenia, bo Mary Hand nie żartowała - zdawała się wiedzieć, jak skutecznie przerazić i celowo z tego korzystać.
 

Przez wiele dekad do Idlewild Hall trafiały dziewczyny, uchodzące w świetle ówczesnej obyczajowości za problematyczne - awanturnice, nieślubne córki, i takie, z którymi rodzina nie bardzo wiedziała, co zrobić. W 1950 roku znalazła się tam również Sonia, nastoletnia Francuzka z traumatyczną przeszłością, która przeżyła wojnę. Doświadczyła potwornego zła, ale zło po tej stronie oceanu również zdawało się wziąć ją na celownik. Jedyną pociechą była dla niej siostrzana przyjaźń ze współlokatorkami. Jednak pewnego dnia nieszczęsna Sonia zniknęła bez śladu, a jej przyjaciółki mogły jedynie domyślać się, co się z nią stało...
 

W 2014 roku dawno zamknięty budynek szkoły nadal straszy. Dla dziennikarki, Fiony Sheridan szkoła i jej okolice wiążą się na dodatek z morderstwem jej siostry, znalezionej 20 lat wcześniej na szkolnym boisku. Nawet po tylu latach ta sprawa nie daje Fionie spokoju. Morderca został osądzony i skazany, jednak kobieta obsesyjnie drąży temat, instynktownie wyczuwając w nim drugie dno. Sprawa zyskuje zaskakujący obrót, gdy jakaś bogaczka wykupuje teren szkoły, a podczas prac renowacyjnych robotnicy dokonują makabrycznego odkrycia... Okazuje się, że to ponure, owiane złą sławą gmaszysko kryje w sobie niejeden sekret, który mógł może nigdy nie wyjść na jaw.
 

ZŁAMANE DUSZE przykuły moją uwagę już w wydawniczych zapowiedziach. Nieczęsto sięgam po książki tego typu, ale czasem jakaś mnie skusi, obiecując solidny dreszczyk emocji. Czegokolwiek jednak spodziewałam się po ZŁAMANYCH DUSZACH, muszę przyznać, że przerosło to moje oczekiwania. I to w znacznym stopniu. Ależ to było dobre! Książka okazała się idealnym połączeniem thrillera, powieści psychologicznej i klimatów rodem z dobrego horroru, mogących przyprawić o gęsią skórkę nawet sceptyków. Simone St. James udało się wyjątkowo zgrabnie połączyć te gatunki, lawirując między realistyczną rzeczywistością, a tym, co może być jedynie wytworem nadwrażliwej wyobraźni, podatnej na odpowiednie bodźce. Choć równie dobrze może okazać się prawdą.  

Książka pochłonęła mnie całkowicie już od pierwszych stron, wzbudzając silny niepokój połączony z przemożną ciekawością co do rozwoju dalszych wypadków. Przykuł mnie do niej także jej niesamowity, jak zamglony, mroczny klimat, zagęszczony tajemnicami z przeszłości, co do których ma się wrażenie, że tkwią jakby tuż pod powierzchnią, tylko czekając na odkrycie.

Mocną stroną tej powieści są również bardzo dobrze wykreowane bohaterki, z którymi łatwo poczuć więź i których emocje i lęki, dzięki świetnej narracji, odbijają się w nas jak echem i osiadają w podświadomości. Fabuła, pełna niesłabnącego napięcia, ujęta z dwóch perspektyw czasowych, prowadzi nas przez wydarzenia, niczym nitka do kłębka. Nie brak w niej niespodzianek, ale również mnoży pytania i skłania do refleksji nad istotą zła i jego źródłami. Obie historie, tę sprzed lat i współczesną, łączy budząca grozę postać jeszcze jednej dziewczyny - Mary Hand, która także jest tu pewnego rodzaju bohaterką, domagającą się należnej uwagi. I zdecydowanie ją otrzymuje, zdolna dosłownie przerazić i zasiać ziarenko wątpliwości pewnie nawet w niejednym niedowiarku. Ponad tydzień po przeczytaniu książki nadal czuję się dziwnie nieswojo, kiedy sobie o niej przypomnę...

Ta genialna książka robi z czytelnikiem co chce - obojętnie, czy wierzy się w duchy, czy też nie. To znakomicie napisany thriller z solidną dawką grozy, który trzyma w maksymalnym napięciu niemal do ostatniej strony. A potem długo nie daje o sobie zapomnieć. Jeśli lubicie się bać, ZŁAMANE DUSZE napędzą wam strachu na najwyższym poziomie!

"Nie ma sprawiedliwości (...), lecz i tak o nią walczymy. Sprawiedliwość to ideał, lecz nie rzeczywistość."


Z Ł A M A N E   D U S Z E
(BROKEN GIRLS)
SIMONE ST. JAMES
PRZEKŁAD: MATEUSZ GRZYWA
WYDAWNICTWO NIEZWYKŁE
2018

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz