Wyobraźcie sobie, że nie możecie chodzić, ani swobodnie się poruszać, a
jedyne ruchy, jakie jesteście w stanie wykonać, to chaotyczne i
niekontrolowane machanie rękoma i nogami. Wyobraźcie sobie, że nie
potraficie wyartykułować swoich myśli, a jedyne, co dajecie czasem radę z siebie wydać, to
parę prymitywnych odgłosów. Określić, że byłoby to frustrujące, to ogromne niedopowiedzenie. Nie zastanawiamy się jednak raczej na co dzień nad tym, jak trudno byłoby żyć w takiej klatce i jak mało w gruncie rzeczy doceniamy, że los nas od tego uchronił.
Ale przecież nie wszystkim nam się tak poszczęściło. Widząc takie osoby, co się wtedy o nich
myśli? Pewnie staramy się nie myśleć za wiele i nie patrzeć, współczując
w duchu ich opiekunom. Rzadko kiedy przejdzie człowiekowi przez myśl,
że los odebrał tym ludziom możliwość swobody ruchu i mowy, ale nie inteligencję (pomyślcie choćby o fenomenie Stephena Hawkinga).
Bohaterka i
zarazem narratorka TYLKO W MOJEJ GŁOWIE, 10-letnia Melody, ma porażenie mózgowe. A jednak to wyjątkowe, genialne dziecko o nieskończonych zasobach pamięci.
Tam, w
środku, jest dokładnie taka sama jak inne dzieci: lubi Garfielda i
Supremana, przepada
za swoim psem, ma swoja ulubioną muzykę i filmy, ma i takie, których
nie znosi. Szczęście Melody polega na tym,
że posiada cudownych rodziców, którzy nie chcą nawet słuchać o
umieszczeniu jej w specjalnym ośrodku opiekuńczym. Pragną zapewnić jej
możliwie normalne
życie. Jednym z najważniejszych kroków ku temu jest zapisanie Melody do
szkoły. Metody nauki bywają jednak różne, a dzieci - okrutne, więc jakie
są realne szanse, by dziecko z porażeniem mogło zintegrować się ze
swoimi
zdrowymi rówieśnikami?
Powieść Sharon M. Draper to poruszająca
historia dziecka, dla którego każdy dzień to wyzwanie i walka o
właściwą komunikację z otoczeniem. Jak inni, Melody miewa gorsze i lepsze chwile,
doskonale wie, że w wielu sytuacjach naraża się na szyderstwa. Jednak
jej niezłomny charakter w końcu zjednuje jej przyjaciół, a nieprzeciętna
inteligencja budzi zasłużony podziw nauczycieli.
Ta szczera opowieść jest pełna emocji. Niektóre z perypetii Melody bawią, inne dają do myślenia, ale są też i takie, które budzą po prostu gniew i oburzają niemalże do łez. Jednak budzą także wstyd, kiedy uświadomić sobie, przyłapać na myśli, że być może sami nie raz zachowaliśmy się w stosunku do osób takich jak Melody, jak kompletni ignoranci.
Historia Melody otwiera oczy na kwestie, na które, o ile nas osobiście nie dotyczą, na co dzień wolimy być może nie zwracać szczególnej uwagi. To solidna lekcja empatii, człowieczeństwa i afirmacji życia - ukazująca, jak często błądzimy w
swoim topornym, stereotypowym myśleniu o osobach niepełnosprawnych. I
udowadniająca też, że być pełnosprawnym nie równa się być lepszym.
Piękna okładka, a i wnętrze wnioskując z recenzji bardzo dobre. Może kiedyś przeczytam (tzn. na pewno, bo wędruje na liście "kiedyś koniecznie" :)
OdpowiedzUsuńPiękna i wymowna! A książka zdecydowanie warta uwagi :)
Usuń