MIŁOŚĆ NA GWIAZDKĘ

MIŁOŚĆ NA GWIAZDKĘ to kolejna książka świąteczna, którą dane mi było przeczytać w minione święta. I nie będzie w tym przesady, jeśli powiem, że była to jedna z najlepszych świątecznych pozycji, która faktycznie bardzo umiliła mi końcówkę Bożego Narodzenia.

Święta kojarzą się z czasem spędzanym w gronie najbliższych. Zwykle starannie się je planuje i to z dużym wyprzedzeniem. A co, jeśli wszystkie plany wezmą w przysłowiowy łeb?

W małym pensjonacie Evergreen Inn w Vermont zbliżająca się Gwiazdka zapowiada się wręcz magicznie. O odpowiednią oprawę świąt dbają właściciele hoteliku, Jeanne i Tim. Nie uznając czegoś takiego jak półśrodki, dają z siebie wszystko, by na ten czas nadać swemu pensjonatowi wyjątkowego charakteru. Przytulne wnętrza wypełniają więc wspaniałe świąteczne ozdoby a z kuchni dolatują kuszące zapachy potraw, tworzonych przez panią domu. Przygotowania do Bożego Narodzenia są tym intensywniejsze, że w hoteliku dodatkowo ma odbyć się ślub!

Jednak ten uroczy świąteczny obrazek ma również swoją drugą stronę: w jego cieniu kryje się pewien problem, który dręczy właścicieli pensjonatu. Są to bowiem prawdopodobnie ostatnie święta, jakie dane im będzie tutaj spędzić. Włożyli w to miejsce dużo czasu, pracy i serca, lecz po latach stają oko w oko z plajtą. Ale nawet w tej sytuacji nie szczędzą wysiłków, by stworzyć swym gościom Gwiazdkę jakby rodem ze świątecznych piosenek.

Jeanne i Tim nie przewidzieli tylko pewnych znaczących przeszkód. Żeby nie rzec - katastrof! Pierwszą, decydującą, jest burza śnieżna. Drugą - odwołanie ślubu. Z oboma problemami wiąże się mnóstwo komplikacji, z odcięciem pensjonatu od świata na czele. Załamana porzucona narzeczona, brak zamówionego cateringu, niespodziewani, przemarznięci goście - cały szczegółowy plan wspaniałych świąt zdaje się walić w gruzy. Ale czy na pewno?

Nie ma tego złego... jak mówi kolejne przysłowie, a MIŁOŚĆ NA GWIAZDKĘ to historia, która je potwierdza. I dotyczy to wszystkich, którzy z różnych powodów znaleźli się w pensjonacie. Molly, autorka bajek dla dzieci, zamierzała tu odnaleźć wenę, by dotrzymać terminu oddania swej nowej książki. Marcus wraz ze swymi córeczkami oraz starszy pan z brytyjskim akcentem, Godwin, utknęli w pensjonacie przez przypadek z powodu śnieżycy. Podobnie jak niedoszła panna młoda, Hannah, czy Luke, wnuk poprzedniej właścicielki domu. Wszyscy oni są zmuszeni spędzić święta w swoim gronie i z góry wiadomo, że wyjdzie im to zdecydowanie na dobre :)

MIŁOŚĆ NA GWIAZDKĘ to książka, w którą na fali świątecznej atmosfery po prostu wsiąkłam. Urzekł mnie pensjonat i jego wręcz idylliczny klimat. Przemawia do mnie wizja spędzenia świąt w miejscu z dala od zgiełku świata, w malowniczej, spokojnej okolicy, gdzie nie brak nie tylko śniegu, ale i miękkiego fotela przy ciepłym kominku i całej góry smakołyków. Miejscu, gdzie można się poczuć po prostu dobrze. Evergreen Inn wydaje się pod tym względem idealny. Przy tym autorka ma tak przyjemny, lekki styl, że chociaż nie przepadam w książkach za zbytnim zagłębianiem się w detale, dałam się oczarować opisom wystroju hoteliku, pięknej okolicy czy smakowitości, co rusz wyłaniających się z kuchni Jeanne.

Ale sama magia urokliwego pensjonatu na uboczu pewnie by tak nie podziałała, gdyby nie bohaterowie tej powieści. To w większości przypadkowe i dość zróżnicowane towarzystwo. Jedni dają się lubić od razu - jak Luke czy  Marcus i jego córeczki, innym - jak Godwinowi - trzeba dać troszkę czasu. Wszystkim koniec końców udziela się świąteczna atmosfera miejsca, w jakim się spotkali, która pozwala im poznać się bliżej - a niektórym odgrzać na nowo dawną znajomość ;) - i wspólnie świętować.

Podobało mi się jednak, że pomimo dużej dawki słodkości, autorka raczy nas też paroma kroplami goryczy, przypominając, że życie to jednak nie bajka i nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, a o szczęście, a właściwie chwile szczęścia, przeważnie trzeba zawalczyć.

MIŁOŚĆ NA GWIAZDKĘ już samą okładką obiecuje święta jak z bożonarodzeniowej pocztówki. I cóż,  nie kłamie. To może trochę wyidealizowana i naiwna, ale bardzo klimatyczna, rozgrzewająca opowieść, która uzmysławia, że święta, mimo niewątpliwie pięknej otoczki, to w gruncie rzeczy ludzie, z którymi się je celebruje, a w samym celebrowaniu chodzi głównie o dzielenie się i bycie razem.

Książka Colleen Wright być może nie trafi do świątecznego kanonu, ale stanie się pewnie pozycją, po którą niejeden czytelnik z przyjemnością sięgnie w okolicach Bożego Narodzenia. Przyda się też na pokrzepiającą lekturę w sam raz na długą zimę, jaka zawsze czeka nas po świętach. Jeśli lubicie ciepłe historie, pełne świątecznych barw, zapachów i życzliwości, w których rozbrzmiewa dziecięcy śmiech, kolędy i dzwonki przy saniach, dajcie się zaprosić do Evergreen Inn :)


M I Ł O Ś Ć   N A   G W I A Z D K Ę
(THE WHITE CHRISTMAS INN)
COLLEEN WRIGHT
PRZEKŁAD: AGNIESZKA MYŚLIWY
BURDA PUBLISHING MEDIA
2018

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz