CZY MNIE SŁYSZYSZ?

Jest lato 1977 roku, Elia Furenti ma 16 lat i wraz z rodzicami mieszka w sennym włoskim miasteczku, gdzie wszyscy wzajemnie się znają i każdy o każdym zdaje się wszystko wiedzieć. Ale czy na pewno? Są upalne słoneczne wakacje, lecz atmosferze panującej w miasteczku daleko od beztroski. Ten stan trwa od ostatniej zimy, kiedy zaginęło dziecko, którego zwłoki znaleziono później w nieczynnej kopalni. Zabójcy dotychczas nie złapano, sprawa jakby ucichła, ale mieszkańcy miasteczka wciąż jeszcze nie mogą się po tej tragedii otrząsnąć.
Pamięta o tym wydarzeniu również Elia, ponieważ od dłuższego czasu dręczą go własne podejrzenia. Rodzice Elii zdają się być dobraną parą, ale relacje rodzinne u Furentich tylko z pozoru wydają się proste, a głowa familii, Ettore, nieustannie wnosi w nie atmosferę niepokoju. Jest impulsywny, nieprzewidywalny, a odkąd stracił pracę, jego dziwactwom nie ma końca. Wciąż wspomina o jakimś spisku, znika na całe dnie, w końcu kupuje furgonetkę i ujeżdża nią nie wiadomo gdzie i w jakim celu.
Zagubiony w swych domysłach Elia nie ma się nimi z kim podzielić. Zawiera wakacyjną przyjaźń z chłopakiem z miasta, Stefano, i ulega fascynacji jego matką, dużo starszą od siebie i doświadczoną przez życie Anną. Odkrywa przy tym, że Anna kiedyś znała jego ojca i wie o nim znacznie więcej niż sam Elia.

"W pewnej chwili więcej jest rzeczy, których nie wiesz, niż tych, które znasz. W końcu pojmujesz, że nie wiesz nic."

CZY MNIE SŁYSZYSZ? to książka, która zwróciła moją uwagę, kiedy była jeszcze wydawniczą zapowiedzią. Świeżo po KREDZIARZU C.J. Tudor miałam ochotę na ten sam dreszcz ekscytacji nad czymś w równie mrocznych klimatach, a powieść Eleny Varvello - reklamowana jako thriller, kryminał, powieść psychologiczna i romans w jednym - na pierwszy rzut oka doskonale się w nie wpasowywała. I rzeczywiście, ta niewielka rozmiarem książka ma w sobie po trochu z każdego z tych gatunków. Jej fabuła ma formę retrospekcji, w których główny bohater, dorosły już Elia, rozlicza się z pewnymi tajemniczymi wydarzeniami sprzed lat, od których wyraźnie nie może się odciąć. Mamy tutaj zbrodnię i nieznanego sprawcę. W powietrzu jest aż gęsto od jakichś niedopowiedzeń i przemilczeń, trzymanych w ukryciu tajemnic, z których przeważnie wylęga się coś złego. Jest wreszcie rozegrany na tle parnego lata gorący romans między dorastającym chłopcem a dojrzałą kobietą, o którym z góry wiadomo, że nie może skończyć się żadnym łzawym happy endem.

"Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o kształtach, jakie może przybrać miłość, ani o sile, z jaką potrafi nas zapędzić w ciemny kąt i pozbawić tchu."

Fabuła skupia się na Elii i to z jego perspektywy obserwujemy rozwój wydarzeń tamtego pamiętnego lata. Elia wyrasta wtedy raz na zawsze z dziecięcej niewinności, zakochuje się po raz pierwszy i przeżywa inicjację seksualną, ale też jednocześnie przez cały ten czas skrycie i jakby na wpół świadomie szuka tropów zbrodni i powoli wyzbywa się swoich dziecinnych złudzeń. Na jego oczach rozpada się mały bezpieczny świat, w którym dorastał i gdy wakacje dobiegają końca, nic już nie jest i nigdy nie będzie takie samo.

CZY MNIE SŁYSZYSZ? to pozornie skromna historia, która jednak potrafi przyprawić o niezły wewnętrzny mętlik. Czułam się niejednokrotnie równie zdezorientowana i zagubiona jak Elia, nie wiedząc, co właściwie jest tu prawdą, a co być może wymysłem coraz bardziej przerażonego bohatera. Każdemu przecież czasem może się coś wydawać, a w rzeczywistości być zupełnie inaczej. Tutaj sprawa wygląda pozornie na prostą, a jednak trudno ją sensownie poukładać, kiedy w grę wchodzą miłość, oddanie, przywiązanie czy lojalność. Elia to jeszcze komplikuje, kiedy przedstawia coś w rodzaju własnej wersji pewnych dramatycznych wydarzeń. Styl Eleny Varvello jest oszczędny, autorka nie przesadza z wylewnością ani w kreacjach bohaterów - swoją drogą naszkicowanych bardzo dobrze i wyraziście, ani w opisach rzeczywistości. Plusem tego jest fakt, że książkę czyta się bardzo szybko, praktycznie w jeden wieczór, za to narracja jest dość powściągliwa, jakby Elia opowiadając starał się utrzymać na wodzy kłębiące się w nim uczucia, spychał je gdzieś w głąb siebie i nie pozwalał im się ujawnić. Podobnie, z jednym dość oczywistym wyjątkiem, zachowują się pozostali bohaterowie. Ogólnie emocje pulsują tu jakby w ukryciu, wyczuwalnie podnoszą temperaturę i zagęszczają atmosferę. Brak tu kwiecistych dialogów, żarliwych wyznań miłosnych, wielkich zwrotów akcji czy innych tego typu fajerwerków, ale okazały się niekonieczne.

Polski debiut Eleny Varvello to doskonały przykład na to, że mając dobry pomysł i ciekawy temat, wcale nie potrzeba mnóstwa stron ani spektakularnych wydarzeń, by poruszyć w czytelniku czułe struny, wzbudzić niepokój i nakłonić do głębszych refleksji. Gmatwanina ludzkich problemów okazała się wystarczającym materiałem na wstrząsającą fabułę. To historia o tym, że zło może czaić się tuż obok nas i że istnieje granica, po przekroczeniu której możemy niechcący stanąć po jego stronie. Ta książka wciąga w swój duszny klimat, trzyma w napięciu i zagnieżdża się w myślach, nie dając o sobie łatwo zapomnieć. Ja przetrawiałam ją jeszcze przez kilka dni po przeczytaniu. Jeśli lubicie powieści psychologiczne, które zostawiają was na koniec z zamętem w głowie i uczuciem niedosytu z powodu kwestii, które, jak w prawdziwym życiu, czasem po prostu nie dają się racjonalnie wyjaśnić - to pozycja zdecydowanie dla was.


C Z Y   M N I E   S Ł Y S Z Y S Z ?
(LA VITA FELICE)
ELENA VARVELLO
PRZEKŁAD: MONIKA WOŹNIAK
WYDAWNICTWO LITERACKIE
2018

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz