ZŁA JULIA

W ubiegłym roku miałam okazję przeczytać polski debiut Leisy Rayven pt. ZŁY ROMEO, który jak na typowy młodzieżowy romans okazał się lekturą nie tylko udaną, ale i zaskakująco ekscytującą. Napisałam na jej cześć istny pean w recenzji i narobiłam sobie wielkiego apetytu na dalsze części serii, która liczy sobie w sumie 3 tomy. Zanim jednak przyszła w końcu kolej na ZŁĄ JULIĘ, zdążyłam już w międzyczasie poznać nieco opinii na jej temat i szczerze mówiąc mój entuzjazm nieco przygasł. Czego się jednak nie robi dla bohaterów, których się bardzo polubiło? Na pewno wypada dać im szansę. I to właśnie zrobiłam.

ZŁA JULIA wyraźnie ma za zadanie wyjaśnić, co właściwie doprowadziło do tego, że Cassie Taylor i Ethan Holt utknęli w tak pogmatwanej sytuacji, świata poza sobą wzajemnie nie widząc, ale jednocześnie nie mogąc być razem. Podobnie jak w części pierwszej, akcja powieści toczy się naprzemiennie - w latach studiów, kiedy Cassie i Ethan uczą się w szkole aktorskiej, i 6 lat później, gdy Ethan, autor miłosnego maila złożonego w bardzo znacznej części z zaledwie dwóch słów (tak, tak!), usilnie zabiega, by odzyskać Cassie. Nie bez znaczenia jednak jest tu fakt, że, jak wychodzi na jaw, robi to już... po raz trzeci. Pytanie, czy po tym, jak dwa razy na własne życzenie zniszczył związek swego życia, wart jest kolejnej szansy?


Leisa Rayven wykreowała Ethana na kogoś w rodzaju gniewnego, ale zagubionego chłopca, nic dziwnego więc, że zdobył szturmem wrażliwe serca czytelniczek, w tym również moje. Nie rozumiałam jedynie, i chyba już nie zrozumiem, przyczyn jego życiowych bolączek. Powinien dziękować niebiosom, że to nie Jessica Sorensen go stworzyła - wtedy dopiero miałby powody do płaczu. Pomijając jednak kwestię jego traumy, polubiłam go bardzo, nie mając zamiaru odlubić w ZŁEJ JULII. Niestety Ethan z czasów studiów bardzo, ale to bardzo się stara, by go jednak choć trochę znielubić.

"Od początku wiedziałem, że będę najgorszym, co kiedykolwiek mogło ci się przydarzyć, ale byłem słaby. Sprawiasz, że jestem taki cholernie słaby."

Użalania się nad sobą nie ma końca. Ethan zdaje się uparcie nie przyjmować do wiadomości, że może nie mieć racji ze swoimi czarnymi wizjami i przekonaniem, że on i Cassie mogą się nawzajem tylko zniszczyć. To kolejna z jego skomplikowanych cech, których nie jestem w stanie pojąć, dlatego uważam, że coś się w jego postaci Leisie Rayven nie udało - i ten drobiazg niestety ma duży wpływ na postrzeganie Ethana jako buntownika bez sensownego powodu, którym ma się w tej części jedynie ochotę porządnie potrząsnąć. 

"Cóż, czasami miłość nie jest magicznym lekiem na całe zło. Nie powinienem był pozwolić, by sprawy zaszły aż tak daleko. Nigdy nam się nie uda, a ja nie mogę wciąż udawać, że to możliwe. Ty też nie powinnaś."

Również postać Cassie, będącej podobnie jak w pierwszej części narratorką powieści, przechodzi metamorfozę. Nie ma już śladu po tej nieśmiałej, skromnej dziewczynie z pierwszego tomu - zastąpiła ją pewna siebie, zbierająca męskie hołdy nimfomanka z absolutną obsesją na punkcie różnych męskich części ciała, której jedynie chwilami przypomina się, że w życiu można się kierować nie tylko popędem seksualnym.

"Pomimo swojej ogromnej siły serce jest kruche jak skorupka jajka. Czasem wystarczy by ktoś niemal przez ciebie skreślony wyznał ci miłość, a ono rozbija się i otwiera."

ZŁA JULIA jest z grubsza ujmując właściwie książką o seksie, i to w takim ujęciu, że prędzej czy później temat zamiast ekscytować, zaczyna nieuchronnie nużyć. Rozliczanie się przez ponad 300 stron z przeszłością, skupioną wybitnie na intymnej sferze życia, jakby inne niemal nie istniały - przyznacie sami, że coś takiego ma prawo skończyć się nudą. Bohaterowie zdają się nie mieć żadnych innych zainteresowań poza seksem; uprawiają seks / myślą o seksie / marzą o seksie tak często, że sami zdają się być chwilami okropnie tym zmęczeni - więc co ma powiedzieć czytelnik? Także ich znajomych zdaje się interesować właściwie tylko kto z kim współżyje, co więcej - można odnieść wrażenie, że w szkole teatralnej zdają się uczyć niemal wyłącznie gorących scen miłosnych.


Czytając ZŁĄ JULIĘ tak naprawdę czułam w sumie tylko jedno - tęskniłam do atmosfery z pierwszej części, w której mimo ognia było miejsce na delikatność i subtelność. Między bohaterami oczywiście nadal niemożliwie iskrzy, ale zrobiło się dość wulgarnie, gdzieś uleciał urok pierwszyzny, wszystko jest jak przekalkowane. Jednym słowem - to już nie to.

"Gdyby ludzie byli książkami, Ethan byłby bestsellerem. Atrakcyjną, mądrze napisaną i wciągającą lekturą, której nie sposób odłożyć nawet wtedy, gdy zalewasz się przed nią łzami."

Czy ZŁA JULIA jest więc po prostu zła? Mimo wszystko uważam, że nie. Jest w niej ten sam, znany już z pierwszej części pikantny i ze szczyptą zadziornego humoru rayvenowski styl, którym autorka jest w stanie owinąć sobie czytelników (czy też raczej czytelniczki) wokół palca. Zagorzałe fanki Cassie i Ethana pewnie się tej książce bez problemu odnajdą. Leisa Rayven niewątpliwie potrafi stworzyć atmosferę pełną erotycznego napięcia i umiejętnie ją podkręcić. Choć w tej części moim zdaniem było niepotrzebnie zbyt wulgarnie - uznaję Leisę również za mistrzynię błyskotliwych dialogów. Niestety tym razem zabrakło czegoś bardzo znaczącego - mianowicie rozwinięcia fabuły poza w kółko maglowany temat seksu w dosłownie każdych okolicznościach. Przytłaczająca ilość scen miłosnych tudzież naprawdę ustawiczne krążenie wokół doznań stricte erotycznych nie dały rady załatać dziury, w której powinna być solidnie skonstruowana historia, spłycona tutaj do minimum. Na niekorzyść książki przemawia też brak zaskoczenia, wszystko jest w sumie z góry wiadome, autorka nie wysiliła się z żadną niespodzianką,  z powieści wieje zwyczajną nudą i siłą rzeczy nie dostarcza ona większych emocji.

Tym samym ZŁA JULIA podzieliła niestety los wielu innych kontynuacji, i okazała się po prostu dużo słabsza od pierwowzoru. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że zamykające cykl ZŁE SERCE, które już czeka w kolejce na przeczytanie, podniesie jego notowania i poziomem okaże się znacznie bliższe części pierwszej niż drugiej.


Z Ł A   J U L I A
(BROKEN JULIET)
CYKL: ZŁY ROMEO / STARCROSSED # 2
LEISA RAYVEN
PRZEKŁAD: ALEKSANDRA ŻAK
WYDAWNICTWO OTWARTE
2017

6 komentarzy:

  1. Najpierw muszę przeczytać pierwszy tom ;) Potem zobaczę czy chcę kontynuować przygodę z bohaterami;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz lekkie, ale fajnie napisane romanse, to pierwsza część Cię pewnie zauroczy. Przynajmniej ze mną się tak stało :D
      Druga jak zwykle się niestety do niej nie umywa...

      Usuń
  2. Niestety nie czytałam nawet pierwszej czesci, chociaz stoi u mnie na polce juz od dluzszego czasu. Moze w koncu po nia siegnę, bo az wstyd. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojtam, zaraz wstyd - przeczytasz, jak będziesz miała ochotę :) Ja tak mam z książkami Kirsty Moseley - czekają aż się nad nimi zlituję już kilka miesięcy :D Nic nie poradzę, że wciąż trafia się coś ciekawszego :D
      Również pozdrawiam ciepło! :*

      Usuń
  3. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale mam ją w planach. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się wcisnąć ją w mój czytelniczych grafik... Szkoda tylko, że drugi tom wyszedł słabiej na tle pierwszego. Oby 3 był lepszy a nie jeszcze gorszy!

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do trójki, trochę się właśnie tego obawiam - że to będą kolejne popłuczyny. Z drugiej strony nieco nadziei daje fakt, że Leisa dała sobie już spokój z Ethanem i Cass, biorąc na cel inną parę. Zobaczymy! Już niedługo się za to biorę :)

      Pozdrowionka i dzięki serdeczne za odwiedziny! :*

      Usuń