WOŁA MNIE CIEMNOŚĆ


Tuż przed wybuchem wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych przystojny młodzieniec z Południa, Armagnac Jardineux wyjeżdża na nauki do Europy. Wojna rujnuje rodzinny majątek, a osierocony Armagnac koniec końców trafia do Anglii, skąd pochodziła jego babka Blanche. Arystokrata bez grosza przy duszy, którego cały dobytek to walizka z paroma rzeczami i zapiskami babki,  nie ma na siebie żadnego pomysłu - w rodzimej Ameryce był przecież próżniakiem, który miał przejąć ojcowskie plantacje - szybko więc staje twarzą w twarz z nędzą. Wszystko co potrafi, to pięknie grać na fortepianie. Właśnie grającego w jakiejś knajpie w nieciekawej dzielnicy Londynu dostrzega go młody jasnowłosy wirtuoz skrzypiec Lothar Mintze. To dzięki niemu Armagnac zostaje podopiecznym niejakiego lorda Huntingtona. 
Odtąd wszystko się zmienia, zdałoby się, że na lepsze. Dwaj młodzieńcy dają wspólne koncerty na londyńskich salonach, stając się kimś w rodzaju celebrytów - zapraszani na salony, swoją muzyką i urodą roztapiają nie tylko serca dam, ale i dżentelmenów. Oszołomiony powodzeniem Armagnac biorąc przykład z Mintze'a pogrąża się w świecie wyuzdania bez granic. Jednocześnie nie może się oprzeć i wdaje się w gorący romans z Lotharem.

"Nazywano nas czarodziejami znad Tamizy i cudownymi chłopcami, z czego zaśmiewaliśmy się, gdy brawa już umilkły i zostawaliśmy sami. Mieliśmy jednak w sobie jakąś wrażliwość, w końcu to my tworzyliśmy tę muzykę, to spod naszych palców wydobywały się te wszystkie efemeryczne melodie, wyciskające łzy z oczu i chwytające za serca. Dlaczego nie umieliśmy pielęgnować tej wrażliwości, gdy muzyka już ucichła?"

Jednak obu panów trzyma mocno w garści lord Huntington, doświadczony i obyty w świecie człowiek, który nawiasem mówiąc dziwnym trafem wygląda młodziej niż Jardineux. To Huntington ustala zasady gry, o czym Armagnac się wkrótce boleśnie przekonuje, z rosnącym przerażeniem uświadamiając sobie, że ten anioł stróż opiekując się nim i Lotharem ma swój ukryty cel.

WOŁA MNIE CIEMNOŚĆ jest historią, jak się pewnie nie trudno domyślić, o wampirach, choć to słowo nie pada w książce właściwie ani razu. Mało tego, nikomu tu z żądzy krwi nie wyrastają znienacka nadnaturalnej długości kły. Nie zaczytywałam się co prawda ZMIERZCHEM ani książkami Anny Rice, ale wydaje mi się, że jest to jakaś odmiana i to raczej na lepsze. Bohaterowie Agaty Suchockiej nabierają dzięki temu wyraźniejszego ludzkiego wymiaru. Jej nocni łowcy owszem, posiadają pewne nadnaturalne właściwości, ale miewają moralne rozterki, cierpią, a nawet umierają, jeśli nie umieją się kontrolować. To nie są - lub przynajmniej starają się nie być - maszyny do zabijania, bezwolne narzędzia swojego instynktu. Mimo morderczego popędu, jaki nimi włada, potrafią odróżnić dobro od zła. Co oczywiście nie znaczy, że nie robią nic złego.

"Ukląkłem nad ciałem i uniosłem dłoń, kurczowo ściskając sztylet. Nigdy w życiu nie zabiłem nawet kurczaka na rosół, o człowieku nie wspominając. Byłem artystą, muzykiem, byłem...
Byłem drapieżnikiem.
Szybkim ruchem wbiłem sztylet w gardło, a gdy krew trysnęła mi w twarz i poczułem jej smak na ustach, coś we mnie pękło."

Główny bohater i narrator powieści, Armagnac, wpada w pułapkę bardzo niebezpiecznych namiętności i z czasem zatraca się w coraz to nowych pokusach. Jego los właściwie już od pierwszego spotkania z Huntingtonem zdaje się być przesądzony. Jednak chłopak, mimo że okazuje się upatrzoną ofiarą, jest też  dla lorda kimś szczególnym. Z jakiego powodu - tego już dowiecie się sami, jeśli sięgniecie po tę powieść.



Choć tematyka wampiryczna znana jest mi właściwie tylko z filmów, WOŁA MNIE CIEMNOŚĆ nęciła mnie od chwili, kiedy ujrzałam ją na innych blogach, kusząc tajemniczością i przychylnymi ocenami. Dodatkowo, odkąd się ukazała, ciągnie się za nią opinia, że zawiera mocno gorszące treści nieodpowiednie dla niepełnoletnich, co naturalnie podsyciło moją ciekawość. Tych ostatnich jakoś się nie dopatrzyłam. Owszem, są sceny seksu, jest homoseksualizm, trafia się nawet orgia, ale jest to wszystko opisane stylem tak dalekim potocznemu językowi, że pierwszy lepszy współczesny erotyk, w których czytaniu i recenzowaniu celują zresztą te rzekomo narażone na zgorszenie nastolatki, przyprawiłby książkę Agaty Suchockiej o rumieniec ze wstydu za jej iście wiktoriańską skromność. Oczywiście jeśli ktoś w ogóle ma alergię na homoseksualistów, powinien sobie zwyczajnie darować jej lekturę, ale wszelkie ostrzeżenia, że wymaga ona dużej tolerancji, uważam za grubo przesadzone. Zgorszyć się więc moim zdaniem nie ma czym, a jak to wygląda od strony fabularnej? Czy książka dostarczyła mi wrażeń, na które liczyłam?

Jak na powieść grozy przystało, w WOŁA MNIE CIEMNOŚĆ jest niebezpiecznie, krew leje się dość obficie i zdarzenie goni zdarzenie, przy czym nie zawsze wiadomo, co się dzieje naprawdę, a co jest jedynie wytworem wyobraźni głównego bohatera. Granice między rzeczywistością a snem zdają się czasem zacierać, nasilając wrażenie tajemniczości. Autorka przesączyła tę opowieść mrocznym klimatem, obierając za tło wiktoriański Londyn - miasto Charlesa Dickensa i Kuby Rozpruwacza, pełne paradoksów, blichtru i bogactwa po sąsiedzku z dramatyczną nędzą, ciemnych zaułków i doków nad rzeką, gdzie łatwo natknąć się na zwłoki. Styl Agaty Suchockiej w misterny sposób nawiązuje do klasycznych wzorców, ale jest bardzo dobry w odbiorze i bardzo plastyczny. Szczegółowe opisy, dialogi - wszystko to znakomicie działa na wyobraźnię.

Historia Armagnaca i jego drogi ku zatraceniu - bo chyba można  tak to ująć, od początku bardzo mnie zainteresowała i wciągnęła. Armagnac, mimo że nie jest postacią krystalicznie czystą moralnie i niewinną (wychowany na plantacji z niewolnikami), bez trudu zdobył moją sympatię i dostarczył nie lada emocji, pakując się w tarapaty z Huntingtonem. Polubiłam tego chłopaka i drżałam o jego los, ale im głębiej w fabułę, tym mniej go rozumiałam. Miałam chwilami wrażenie, że albo jest tak zagubiony, że nie wie co robi, albo... tak lekkomyślny i niestały. A może po prostu jego postać wymknęła się nieco spod kontroli i stąd kilka potknięć w fabule i pewne niekonsekwencje. Stąd też moje ogólne rozczarowanie związane z epilogiem, który szczerze mówiąc może wprawić w osłupienie.

Bohaterowie z drugiego planu okazali się intrygujący, ale dość jednowymiarowi. Schematowi wymyka się właściwie tylko Aleksander, jednak tak naprawdę żaden z nich, nie licząc oczywiście Armagnaca, nie wywołał we mnie głębszych emocji. Natomiast sporym zaskoczeniem było dla mnie to, co spotkało lorda Huntingtona. Autorka w pewnym momencie odarła tę postać w znacznej części z jej tajemniczości, co uznałam za nie najszczęśliwsze posunięcie, bo odebrało mu to jego groźny charakter i pozycję lidera. Z drugiej strony rozumiem, że mógł być to celowy zabieg - Huntington zyskuje przecież następców.

Zakończenie, tak jak wspomniałam, jest totalną niespodzianką, i to tak radykalną, że można się potem albo skręcać z niecierpliwości w oczekiwaniu na kolejną część, albo z frustracji rozważać pożegnanie z cyklem. Ciąg dalszy zapowiada się jednak tak dramatycznie, że mimo moich paru zastrzeżeń co do pierwszego tomu na pewno po niego sięgnę.

Na koniec znów będzie o okładce. WOŁA MNIE CIEMNOŚĆ, jak się okazuje, była już wcześniej wydana nakładem innego wydawnictwa, ale miała tak brzydką oprawę graficzną, że nie zwróciłabym na nią grama uwagi, nawet gdyby mi ją podstawiono tuż przed nos. Na szczęście Wydawnictwo Initium postawiło na jakość i starannie dopracowało swoje wydanie, tworząc okładkę, która przyciąga wzrok jak magnes, a na dodatek jest niesamowicie fotogeniczna. Co, mam nadzieję, udało się również uchwycić na moich zdjęciach. Co mnie jeszcze w tej książce zaskoczyło to niesamowity portret Armagnaca autorstwa Agaty Suchockiej zamieszczony tuż za stroną tytułową. Muszę przyznać, że podczas czytania nie mogłam się opanować, by na niego od czasu do czasu nie zerknąć!



W O Ł A   M N I E   C I E M N O Ś Ć
CYKL: WOŁA MNIE CIEMNOŚĆ / AKT 1
AGATA SUCHOCKA
WYDAWNICTWO INITIUM
2018

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Initium

8 komentarzy:

  1. Pierwsze moje skojarzenie, to Wywiad z wampirem :) Może kiedyś sięgnę po tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mocne skojarzenie, prawda? To amerykańskie Południe, długowłosy młody i piękny arystokrata... Czytałaś ostatnio o wampirach, dlatego stwierdziłam, że to może być troszkę książka dla Ciebie, w końcu to fantastyka. Tak że myślę, że kiedyś się skusisz i poznasz z panem Jardineux :)

      Usuń
    2. No właśnie, wiele podobieństw do Wywiadu z wampirem :)
      Pewnie niedługo będę się brała za drugi tom tej trylogii o wampirach co ostatnio czytałam. Na razie robię miszmasz i biorę się za obyczajową powieść, co już dłuuugo czeka na półce.

      Usuń
    3. Widziałam na Twoim blogu - przepiękna intrygująca okładka! Czekam na Twoją recenzję, żeby się przekonać o czym to jest. Zanosi się chyba na jakąś romantyczną historię.

      Usuń
  2. Już nie długo się za nią biorę i mam nadzieję, ze mi się spodoba :D


    Buziaki
    coraciemnosci.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że tak właśnie będzie! Ta książka ma parę potknięć, ale ma też świetny klimat i bohatera, który z łatwością zagnieżdża się we wrażliwym czytelniczym serduchu :)

      Usuń
  3. Czytałam pierwsze wydanie tej książki, ale zamierzam nabyć także i tę wersję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wydanie jest wyjątkowo urocze, ładnie prezentuje się na półce i bardzo przyjemnie się tę książkę czytało. No i ten portret Armagnaca - nie wiem, czy był w poprzednim wydaniu (?) - dla mnie to była świetna niespodzianka, której się kompletnie nie spodziewałam :D

      Usuń