ZAGINIONY KONTYNENT


Kalifornia kojarzy nam się z wiecznym, pięknym latem, prawda?  A Nowy Jork pewnie z wieżowcami jak z pocztówki i Central Parkiem :)

A wiecie, czym charakteryzuje się stan o ładnej nazwie Iowa? Jeśli wierzyć autorowi - polami kukurydzy. I totalną nudą. To tam właśnie Bill Bryson, znany amerykański autor książek popularnonaukowych i podróżniczych,
przyszedł na świat. Tak  mu jednak obrzydł jednostajny krajobraz złożony z bezkresnych pól i silosów, że już jako dorosły człowiek, zafascynowany Europą i Europejczykami, postanowił wynieść się do Anglii. Po latach zatęsknił jednak za ojczyzną i wrócił na sentymentalną wycieczkę. Pożyczonym od matki leciwym chevroletem wyruszył śladami miejsc, w których bywał w dzieciństwie, co w rezultacie zamieniło się w podróż po całych Stanach. Bryson zapragnął ujrzeć Amerykę od podszewki. ZAGINIONY KONTYNENT to właśnie szczegółowy, pasjonujący opis tej podróży. Książka ma 30 lat, ale czy straciła na swej aktualności?

Stany Zjednoczone to dla mnóstwa osób istna ziemia obiecana, a znając niemalże sielski obraz tego kraju z filmów, rzadko się pamięta, jak bardzo jest on podrasowany. Ta książka pokaże Wam wersję no filter - ukaże rzeczywistość amerykańskiej prowincji, która potrafi być byle jaka, przeraźliwie nudna czy kiczowata. Bryson odwiedził w swej podróży trzydzieści osiem stanów, pokonując prawie 14 000 mil. W opisach swych perypetii jest do bólu szczery, błyskotliwy i nieodparcie zabawny - śmiałam się nad tą książką niemalże strona za stroną. Do połowy czytało się to pysznie, potem trochę już znużyło (w końcu to długa podróż!), co nie zmienia faktu, że ta książka to istna kopalnia informacji, cytatów i anegdot.
 

A wyłania się z tej przyjemnej, popularnonaukowej lektury obraz Ameryki jako kraju paradoksów, gdzie da się zrealizować każdy idiotyczny pomysł. Np. upamiętnić miejsce urodzenia wynalazcy nawilżającej chusteczki ;D Autor z humorem, ironią, przez które jednak przebija rozczarowanie i pewien smutek, nie oszczędza stylu bycia swych rodaków. Wytyka ignorancję, samoadorację, przerażający stoicyzm, zamiłowanie do wygody i bzdurnych gadżetów. Zwraca też uwagę na powszechną komercjalizację, nawet nielicznych dobytków młodej przecież historii, oraz na ogromne zanieczyszczenie środowiska. Wspomina też o godnym współczucia losie rdzennych mieszkańców Ameryki, zepchniętych do roli folklorystycznej atrakcji.

Ale pośród tych narzekań znalazło się miejsce także na równie szczere zachwyty. Zachwyciły Brysona m.in. przepiękne parki narodowe, stany Georgia czy Karolina Południowa; także Charleston - miasto i mieszkańcy, cytując autora -  jak z reklamy Pepsi. Czuję, że mogłabym tam mieszkać! :D

Ameryka dla wielu jest i niewątpliwie nadal będzie fascynującym synonimem szczęścia i sukcesu. Ta przezabawna, ale mądra książka, która skłania do myślenia, pozwala nadal ją lubić, choć jednak spojrzeć na nią z rozsądnym przymrużeniem oka ;)


 "Jeżeli ktoś jeździ w Stanach Zjednoczonych autobusem dalekobieżnym, to znaczy, że nie stać go na podróż samolotem albo - w tym kraju trudno sobie wyobrazić większą nędzę - nie ma samochodu. A jeśli kogoś nie stać na samochód, jest to ostatnie stadium przed bezdomnością."


Z A G I N I O N Y   K O N T Y N E N T
(THE LOST CONTINENT. TRAVELS IN SMALL-TOWN AMERICA)
BILL BRYSON
PRZEKŁAD: TOMASZ BIEROŃ
WYDAWNICTWO ZYSK I S-KA
2019

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz