NA KRAWĘDZI WSZYSTKIEGO

Książka Jeffa Gilesa chodziła za mną od dawna. Jej piękna i niepokojąca okładka kusiła, obiecując coś nietypowego, świeżego, tajemniczego. Coś porywającego, co mnie totalnie wciągnie i nie wypuści, póki nie dotrę do ostatniej strony. Wreszcie, ku mej radości, nadarzyła się okazja, bym mogła sprawdzić, czy tak jest w istocie.

Akcja powieści przenosi nas do zasypanej śniegiem Montany, gdzie mieszka 17-letnia Zoe Bissell wraz z mamą i młodszym bratem Jonah. Ojciec Zoe i Jonah, z zamiłowania grotołaz, zginął rok wcześniej podczas wyprawy do jednej z pobliskich jaskiń, z której do tej pory nie wydobyto jego ciała, z czym Zoe i Jonah nie mogą się pogodzić. Pewnego dnia podczas burzy śnieżnej Jonah nieostrożnie zapędza się z psami do lasu, a Zoe wyrusza na poszukiwania, nie mając bladego pojęcia, jak bardzo ta wyprawa odmieni całą jej przyszłość. W lesie czeka ją dramatyczna walka o przeżycie i zbawcze spotkanie z tajemniczą postacią, której nie miała prawa nigdy zobaczyć - chłopakiem z nadnaturalnymi mocami, który okazuje się łowcą głów z mrocznej krainy zwanej Niziną, dokąd zabiera on grzeszników wyznaczonych na ofiary przez rządzących tam lordów.

Dziewczynie oraz enigmatycznemu, i nie ukrywajmy, że również groźnemu przybyszowi z Niziny od pierwszej chwili udziela się potężna wzajemna fascynacja. Ponieważ młody człowiek - co do którego nawiasem mówiąc nawet nie ma pewności, że jest człowiekiem - nie wie jak się nazywa, Zoe nadaje mu imię Iks. Odtąd ich losy i światy nieustannie się ze sobą splatają, ponieważ wybucha między nimi płomienna miłość. Zwariowane uczucie, przez które nie można zasnąć. Przez które ma się ochotę walić głową w ścianę z tęsknoty. Albo poświęcić konto na Tumblrze stopom obiektu swych uczuć. Jak każda para zakochanych, Iks i Zoe chcieliby móc ze sobą przebywać, co po wielu męczarniach, jakich oboje doświadczą, okazuje się nawet możliwe - jednak pod warunkiem, który wymaga od obojga decyzji praktycznie nie do podjęcia, a od Zoe dodatkowo - zmierzenia się z dotyczącą jej brutalną prawdą.

Choć z fantastyką nie do końca i nie zawsze mi po drodze, powieść Gilesa zdołała mnie zainteresować i w efekcie tego zainteresowania nawet dosyć wciągnąć. Autor pisze w przystępnym stylu, raczej nie cierpiąc na brak inwencji twórczej. Na całe szczęście dla mnie rzeczywistość nie została w tej historii zupełnie zepchnięta na boczny tor i nie służy jedynie za tło fantastycznej wizji pisarza. Zdaje się ją równoważyć i nawet z lekka hamować, gdy wyobraźnia zaczyna go zbytnio ponosić. Dzięki temu, jako zwolenniczka wszelkiego rodzaju obyczajówek, mogłam się bez trudu wciągnąć w akcję i przeżycia bohaterów, nie mając wrażenia, że czytam totalnie wydumaną bajkę, w której roi się od orków i tym podobnych stworzeń. Połączenie powieści młodzieżowej z fantastyką i elementami thrillera dało o tyle ciekawy rezultat, że opowiadana historia stała się dość nieprzewidywalna. Fabuła książki zawiera w sobie kilka tajemnic, ale choć autor podsuwa pewne tropy, nie są one zbyt jednoznaczne, a akcja kilkakrotnie robi zwrot o 360 stopni, kompletnie zaskakując biegiem wydarzeń i serwując czytelnikowi niejedną niespodziankę. Kim tak naprawdę jest Iks, którego mały Jonah najchętniej uznałby za jednego z Avengersów z jakąś supermocą? Czemu Iks, skoro uważa, że jest niewinny, tkwi w tak podłym miejscu, jak Nizina? Od początku również daje do myślenia, dlaczego ciało ojca Zoe i Jonah zostało pozostawione w jaskini. Śnieżne burze, życie na odludziu, wyprawy w czeluście skalne, rodzinna tragedia w tle, z którą trudno się pogodzić, a także rzecz jasna istnienie tego drugiego świata - wszystko to potęguje atmosferę tajemniczości i nasila poczucie zagrożenia. Powstała z tego całkiem zgrabna mroczna opowieść, która pod pewnymi względami potrafi czytelnika zafascynować.

Nie oznacza to jednak, że NA KRAWĘDZI WSZYSTKIEGO nie ma swoich słabszych stron. Co prawda, nie są to jakieś fatalne potknięcia. Dziwi na przykład fakt, że z niewiadomego powodu autor nadzwyczaj pośpieszył się z wątkiem romansowym. To co przytrafia się Zoe i Iksowi, można chyba określić tylko w jeden sposób - totalne miłosne porażenie od pierwszego wejrzenia. Brzmi to niesamowicie romantycznie, ale nie miałabym nic przeciwko temu, by uczucie między nimi miało nieco wolniejsze tempo, za to było trochę bardziej wyeksponowane, bo inne wątki w dość znacznym stopniu je przyćmiewają.
Odniosłam również wrażenie, że Giles nie do końca panował nad wizją Niziny, którą stworzył. Albo jakoś wymknęła się mu spod kontroli, albo nie bardzo miał pomysł, jak ją właściwie rozwinąć. Sama koncepcja czegoś w rodzaju piekła wypełnionego duszami grzeszników, i hierarchii jaka w tej krainie panuje, robi wrażenie, ale brak jej pewnej spójności, jej obraz jest jakby rozchwiany.

Jak już jednak wspomniałam, najważniejszą warstwę fabuły stanowił dla mnie mimo wszystko wątek obyczajowy, a pod tym względem nie mam Jeffowi Gilesowi nic do zarzucenia. Stworzył opowieść, która rozbudza ciekawość i wykreował bohaterów, z którymi łatwo nawiązać więź. Zoe już od pierwszych stron okazuje się postacią, która w pełni zasługuje na główną rolę w tej historii. Mimo swego młodego wieku wykazuje się dużą odwagą i determinacją. Jest zadziorna, ma charakter i niełatwo się poddaje. Obok Zoe, szczególną uwagę zwraca również nieodparcie zabawny i wzruszający swym przywiązaniem do siostry Jonah, który notorycznie rozładowuje ponury klimat fabuły swoim dziecięcym poczuciem humoru.
Pośród postaci z Niziny oczywiście najbardziej interesujący jest Iks, tajemniczy przystojniak, który sam o sobie nie wie prawie nic. Szkoda tylko, że my również aż po ostatnią stronę tej książki dowiadujemy się o nim doprawdy niewiele więcej.

Historia Iksa i Zoe ma moim zdaniem spory potencjał i biorąc pod uwagę, że to dopiero pierwsza część ich perypetii, nieźle rokuje na przyszłość. Mimo więc, że powieść Jeffa Gilesa nie okazała się czytelniczą bombą, zaintrygowała do tego stopnia i namnożyła tyle pytań, że pozostaje jedynie uzbroić się w cierpliwość i czekać na pojawienie się w księgarniach ciągu dalszego.


N A   K R A W Ę D Z I   W S Z Y S T K I E G O
(THE EDGE OF EVERYTHING)
CYKL: THE EDGE OF EVERYTHING # 1
JEFF GILES
PRZEKŁAD: MARTA DUDA-GRYC
WYDAWNICTWO IUVI
2017


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu IUVI

6 komentarzy:

  1. Mam zbliżone do Twoich wrażenia po tej książce, pisałam o niej zresztą na blogu. Mnie jednak bardziej rozczarowała, bo i spodziewałam się po tak dobrym pomyśle czegoś lepszego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że też ją niedawno czytałaś, i oczywiście czytałam Twoją opinię. Bardzo lubisz fantastykę i świetnie rozumiem, że mogło Ci tu czegoś konkretnie zabraknąć. Nizina sama w sobie jest świetnym pomysłem, ale co mnie np. uderzyło, to swoboda, z jaką łowcy głów się stamtąd wymykali w całkiem prywatnych interesach. Chyba, że ciąg dalszy jakoś to wszystko wyjaśni. No i żeby było więcej o Iksie i jego pochodzeniu - to też moje pobożne życzenie:)

      Usuń
    2. To fakt, uwielbiam fantastykę/famtasy :) Co do wymykania się Łowców, to ja odniosłam wrażenie, że załatwiali swoją prywatę niejako na boku, podczas zlecenia, choć jak sama zauważyłaś - nie zostało to wyjaśnione. Pewnie sięgnę po kontynuację, bo jestem bardzo ciekawa jak to się rozwinie, w jakim autor pójdzie kierunku.

      Usuń
    3. A widzisz, mimo rozczarowania jednak Cię trochę wzięło :)
      Myślę, że będzie dobrze. Pewnie cały wątek Niziny zostanie tym razem szerzej przedstawiony i lepiej poznamy Iksa, Wyrywaczkę i Bijaka. Tak mi się przynajmniej wydaje.

      Usuń
    4. To nawet nie to, że mnie wzięło. Ale ja mam takie spaczenie, że jak przeczytam książkę i jest ciąg dalszy, to MUSZĘ się dowiedzieć jak się kończy ta historia

      Usuń
    5. Nawet gdyby pierwsza część bardzo Ci się nie podobała? Nawet gdybyś miała ochotę rzucić nią przez okno? (teoretycznie, bo pewnie nigdy byś tego żadnej książce nie zrobiła) :)

      Usuń