OSADA

Jak kończyć sezon na opowieści z dreszczykiem (albo i dreszczem) to czymś solidnym. I dobrze się złożyło, że padło u mnie na OSADĘ szwedzkiej autorki Camilli Sten, bo okazała się lekturą w odpowiednim stopniu mroczną i tajemniczą, by dostarczyć mi czytelniczej rozrywki. Jeśli lubicie historie, których akcja toczy się w jakimś odludnym miejscu, z dala od uroków cywilizacji, gdzieś, gdzie wołanie o pomoc może najwyżej odbić się echem w nieprzyjaznej przestrzeni, to w tej książce takie okoliczności macie jak w banku ;)

Niewielka ekipa młodych filmowców jedzie do starej górniczej osady, gdzieś na szwedzkim bezludziu, w której w 1959 roku jednego dnia zniknęli wszyscy mieszkańcy. Zaginął wszelki ślad po dziewięciuset ludziach - nie licząc ukamienowanej martwej kobiety na placu i noworodka, znalezionego w miejscowej szkole.

Główna bohaterka powieści, Alice, to młoda reżyserka, dla której projekt o osadzie może być szczeblem do kariery filmowej. Alice ma osobiste powiązania z tym miejscem. Zresztą, nie ona jedna w tej ekipie.
 

Filmowcy zamierzają przeszukać zapleśniałą, opuszczoną wioskę, nagrać ciekawy materiał, ale ich wyprawa szybko się komplikuje i przybiera zły obrót. Otacza ich złowroga cisza, wokół pełno miejsc do ukrycia. Już pierwszej nocy widzą tajemniczą postać. W ich krótkofalówkach słychać dziwne głosy i krzyki, na nagranym filmiku ktoś w ukryciu chichocze... Czyżby nie byli tu sami?
 

Co właściwie stało się w tym miejscu 60 lat wcześniej? Zbiorowa psychoza? Ucieczka? 
Liczne retrospekcje przenoszą nas do przeszłości i pozwalają zobaczyć, jak i czym żyła wówczas osada. A z tej historii zaczyna wyłaniać się kluczowa postać - młody, przystojny pastor o niezwykłej charyzmie...
 

Ależ ta historia ma klimat! Wprost emanuje złowróżbnymi wibracjami. Wędrowanie po opuszczonej wiosce przypomina spacer po polu minowym, tu każdy spróchniały stopień może okazać się pułapką. Dodajmy do tego skomplikowane relacje bohaterów, najeżone wzajemnymi oczekiwaniami i pretensjami, które podsycają poczucie bezbronności i zagubienia.

W OSADZIE thriller gatunkowo miesza się z horrorem, a niepokojące elementy, którymi autorka gęsto tu częstuje, sprawiają, że chwilami włosy stają dęba. Właściwie do samego końca utrzymuje się w tej książce dziwna atmosfera rosnącego napięcia, pogłębianego pewną dezorientacją, niepewnością co do tego, co jest tu rzeczywiste, a co jedynie wytworem nakręconej wyobraźni. Odniosłam też takie wrażenie, że młodego pastora Mattiasa nie powstydziłby się choćby Stephen King. Na samo wspomnienie o tej mrocznej postaci czuję się nieswojo. 
OSADA ma w sobie skandynawski chłód i surowość, oraz genialną atmosferę. Muszę tu przyznać, że sama zagadka zniknięcia mieszkańców nie jest aż tak trudna do rozwikłania, przynajmniej mnie nie sprawiła kłopotu; w pewien sposób odpowiedź nasuwała się sama, wydawała mi się nawet oczywista. Nie powiedziałabym jednak, że było to dla mnie rozczarowaniem. Jedno było oczywiste, drugiego nie dawało się logicznie wyjaśnić, więc zachowany jest tu pewien balans, dzięki któremu książka i tak potrafi zaskoczyć.
Za zacny, przyprawiający o ciarki całokształt (i za ten znak zapytania, z którym autorka nas pozostawia!) należą się Camilli Sten duże brawa.

"Lęk jest zimny i ma długie paznokcie."


O S A D A
(STUDEN)
CAMILLA STEN
PRZEKŁAD: MACIEJ MUSZALSKI
WYDAWNICTWO ZYSK I S-KA
2019

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

2 komentarze:

  1. Od niedawna mam na oku tę książkę, teraz już wiem, że ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam, na mnie zrobiła duże wrażenie.

      Usuń