POŁĄCZYŁY ICH GWIAZDY

POŁĄCZYŁY ICH GWIAZDY to książka, w której aż roi się od astrologii i horoskopowych przepowiedni. Co z nich może wyniknąć, kiedy gwiazdy postanowią namieszać komuś w życiu? Czy przyszłość rzeczywiście da się przewidzieć, czy może jednak horoskopy to tylko żerowanie na ludzkiej naiwności?

Para głównych bohaterów tej powieści ma na ten temat dość radykalnie różne zdanie.
Ona - Justine, Strzelec, jest pragmatyczką, mocno stąpającą po ziemi. Pracuje w redakcji poczytnego czasopisma, gdzie ostatnio przez przypadek awansuje z posady gońca na redaktorkę.
On - Nick, Wodnik, to typ wiecznego chłopca, bujającego w obłokach; od zawsze marzy o zostaniu aktorem, a jak na razie grywa najczęściej role żywych reklam w nadmuchiwanych kombinezonach.

Justine i Nick, oboje przed trzydziestką, znają się z dzieciństwa, kiedy to mieszkali po sąsiedzku. Potem na długo stracili się z oczu, ale po niespodziewanym spotkaniu po latach w Justine odżywa dawne uczucie do Nicka. Niestety on, świeżo po zerwaniu z dziewczyną, traktuje ją tylko jak przyjaciółkę. A że zaczytuje się w horoskopach w czasopiśmie, dla którego pracuje Justine, dziewczyna postanawia potajemnie odrobinkę zmodyfikować horoskop dla Wodnika, by dopomóc Nickowi w zrozumieniu pewnych spraw. Np. tego, że są sobie przeznaczeni.
Umyka jej jednak, że interpretacja Nicka może być różna i że przy okazji być może namiesza także w życiu innych osób;)

Debiut Minnie Darke należy do gatunku lekkich i kusi dobrym wątkiem romantycznym. Dodajmy do tego humor i garść wzruszeń, ale też na wesoło. Pycha, prawda?
Szczerze polubiłam Justine i Nicka, zachwyciłam się ich charakterami, relacją i późniejszym życiem po sąsiedzku (po latach - czyżby za sprawą gwiazd? - również zamieszkują obok siebie ;)). Sekundowałam im w zbliżaniu się do siebie mimo różnych komplikacji, z byłą dziewczyną na czele.

Autorka ma lekkie, przyjemne, swobodne pióro i niewątpliwie dużą, nieskrępowaną wyobraźnię. Mogłabym więc uznać tę powieść za całkiem udaną lekturę, przy której nieźle się bawiłam; jest jednak małe ale. Urocza historia Nicka i Justine tonie w wątkach pobocznych, którymi ta w nieposkromiony sposób pogodna książka jest wręcz przeładowana. Wątkach ciekawych, barwnych, ale w tej ilości po prostu przytłaczających i rozpraszających. Mam miękkie serce (zodiakalny Lew) i nie wskazałabym, które z nich należałoby zredukować. Ale powinno być ich mniej, choć troszeczkę! Bo mimo, że powieść broni się jak może - naprawdę dobrym, przyjemnym w odbiorze stylem, oryginalnością pomysłu - to chwilami w trakcie czytania czuć przesyt i znużenie, właśnie tymi licznymi wycieczkami w bok. Autorka poświęciła bohaterom drugiego planu mnóstwo uwagi, ale w rezultacie główni bohaterowie stracili na wyrazistości, stali się po trosze jednymi z wielu, z lekka giną w tym tłumie.

Mimo to, jeśli już ktoś z Was zdecyduje się na lekturę, radziłabym nie zniechęcać się zbyt szybko. Książkę zdecydowanie warto doczytać, dać się porwać fajnym emocjom w drugiej jej połowie i oczarować zakończeniem - słodkim, wręcz filmowo urokliwym i w zasadzie jedynym, jakie brałam pod uwagę ze względu na niejakiego Browna ;D

Podsumowując: książka jak na debiut niezła i bardzo pomysłowa, choć niemiłosiernie zakręcona.


P O Ł Ą C Z Y Ł Y   I C H   G W I A Z D Y
(STAR-CROSSED)
MINNIE DARKE
PRZEKŁAD: JACEK SPÓLNY
WYDAWNICTWO ZYSK I S-KA
2019

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

MILION NOWYCH CHWIL

P R E M I E R O W O
Wymarzona praca, wymarzony facet, który za chwilę się oświadczy - cudowne życie zdaje się wręcz słać bohaterce MILIONA NOWYCH CHWIL u stóp. Margaret już rozgląda się za psem, którego przygarną i za rodzajem sztachet do płotka, który otoczy ich piękny dom.
Żyć nie umierać!
Ale jedna lekkomyślna decyzja zmienia tę disney'owską bajkę w dramat. Margaret i jej narzeczony Chip rozbijają się w samolocie. On wychodzi z tego bez zadraśnięcia, ona nie ma tyle szczęścia. Dwie operacje. Przeszczepy skóry. Uszkodzenie kręgosłupa i wyrok.
Jak Margaret poradzi sobie z wizją kalectwa? Czy znajdzie oparcie wśród najbliższych? I czy Chip okaże się mężczyzną jej życia czy chip...euszem?
Dramat Margaret sprawi też, że zakotłuje się w jej pozornie poukładanej, idealnej rodzinie, w której wyjdą na jaw pewne burzliwe fakty, mogące wywrócić wszystko do góry nogami. W życiu bohaterki znów pojawi się rodzinna czarna owca - jej siostra, która lata temu zerwała kontakt z nią i rodzicami. A także pewien wyjątkowo gburowaty fizjoterapeuta ze Szkocji, który wzbudzi w Margaret mnóstwo sprzecznych emocji.

"Jeżeli zamierzasz w tym roku przeczytać tylko jedną książkę, wybierz „Milion nowych chwil” - oto, co napisała o tej powieści jedna z moich ulubionych autorek, Nina George. Słowa może trochę na wyrost, ale powiem Wam, że jest w tej książce coś, co rzeczywiście czyni ją dość wyjątkową.
W zasadzie mogłaby być przesiąknięta na wskroś smutkiem i atmosferą zdołowania - w końcu mowa tu o życiowej tragedii. Ale taka nie jest. Przeciwnie - choć to historia upadku i cierpienia, ma w sobie dużo ciepła, optymizmu i... tak, także humoru - dzięki bohaterce, która zamiast biadać na zły los, próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Jej siła i pogoda ducha wręcz z tej książki emanują, a z jej celnych, czasami gorzkich, sarkastycznych spostrzeżeń zdarzało mi się śmiać nawet w głos. Chciałoby się też aż uściskać ją za to, że nie dała podkopać w sobie wiary w siebie i swoje możliwości - choć parę osób bardzo się starało tego dokonać.

Książka Katherine Center w bardzo udany sposób łączy w sobie poważny, życiowy temat, który może dotyczyć każdego z nas i przyjemny, lekki styl. Dobrze wykreowani bohaterowie, zgrabna fabuła i ujmujący wątek romantyczny oraz odrobina nieprzewidywalności zapewniają tu dużo zróżnicowanych wrażeń.

Powieść w zupełnie nienachalny sposób dodaje otuchy, traktując o godzeniu się ze sprawami, których zmienić się nie da; o wyciąganiu nauki z tego, co się nam przytrafia. Przewartościowuje priorytety, mówiąc o nowych początkach i afirmacji życia, celebrowaniu chwil szczęścia i dostrzeganiu ich w codzienności - nawet jeśli jest ona trudna. To również historia o odbudowywaniu rodzinnych więzi i budowaniu życia na nowych podwalinach.

Ta pogodna historia, z przesympatyczną i godną podziwu bohaterką, zjednała mnie sobie bez trudu. To idealna lektura na lato, w której można się zaczytać, zapominając o świecie. Życia może nie odmieni, ale z pewnością da radę rozjaśnić pochmurny dzień i wywołać uśmiech nawet na twarzy ponuraka. Sama z natury jestem smętkiem, a ogrzała mnie ona i rozweseliła, niczym promienie słońca:)

"Jeżeli nie wiesz, co zrobić dla siebie, zrób coś dla innych."


M I L I O N   N O W Y C H   C H W I L
(HOW TO WALK AWAY)
KATHERINE CENTER
PRZEKŁAD: ANNA RAJCA-SALATA
WYDAWNICTWO MUZA
2019

Za egzemplarz przedpremierowy dziękuję Wydawnictwu Muza.

SAVE US








Kiedy jeszcze zimą zaczynałam moją przygodę z trylogią MAXTON HALL, raczej nie przeszło mi przez myśl, że będzie z tego coś więcej ponad miłe czytadełko. Nie miałam pojęcia, że za moment wpadnę po uszy, a na tom trzeci i ostatni - SAVE US będę czekać już z utęsknieniem, niczym kania na deszcz. Cóż, nieodwołalnie zakochałam się w tej historii!

W poprzednich częściach serii nie brakowało różnych zawirowań, w SAVE US jest pod tym względem już nieco spokojniej. Ale ten jakże smaczny finał to dowód na to, że autorka nadal ma mnóstwo fabularnych pomysłów, które perfekcyjnie umie przenieść na papier i stworzyć z nich pełną emocji historię, od której trudno się wręcz oderwać.

Ruby wylatuje ze szkoły po tym, jak do dyrektora dotarły kompromitujące ją zdjęcia. Z powodu tych zdjęć w liceum Maxton Hall nie ma już czego szukać także jej nauczyciel, Graham Sutton. Obojgu wali się świat i plany na przyszłość. A głównym winnym tej katastrofy, jak wszystko wskazuje, jest (znowu!) James, któremu Ruby już niejedno wybaczyła. Czy wybaczy po raz kolejny? Nie chciałabym tu zdradzać więcej szczegółów, by nikomu nie psuć przyjemności czytania, dodam więc tylko, że choć fabuła skupia się raczej na przeżyciach bohaterów, niż konkretnej akcji, czego jak czego, ale emocji jest tu nadal pod dostatkiem. Właściwie więcej, niż w którymkolwiek z poprzednich tomów.

SAVE US to idealne dopełnienie całej serii. Z trzecią, finałową częścią już w pełni widać, jaka ta historia jest przemyślana, spójna i urozmaicona. Świetnie wykreowane wątki, znane już z poprzednich tomów, rozwijają się i nabierają rumieńców. Autorka oddała tym razem głos także Grahamowi oraz - co mnie wyjątkowo ucieszyło, czekałam wręcz na to - mojemu ulubieńcowi, Alistairowi💕 Fabuła ma przyjemne tempo, wyszło też na wierzch parę nowych elektryzujących faktów. Co do naszych bohaterów - dużo już przeszli, są silniejsi, potrafią zawalczyć o swoje. Przyjemnie się obserwuje, jak te postacie dojrzewają, przeżywa z nimi ich troski i chwile szczęścia.

Poprzednie tomy czytało się pysznie i nie mogło być inaczej i z SAVE US. Tę książkę się wręcz chłonie. Jedyna niedogodność to fakt, że każda kolejna strona przybliża do nieuniknionego ostatecznego pożegnania z gromadką bohaterów. Zżyłam się z Ruby i z Jamesem (którego początkowo nawet nie lubiłam, ale zmienił się i ostatecznie skradł mi serce!). I z ich przyjaciółmi - szczególnie z Alistairem, choć w tym ostatnim tomie zachwycił mnie też Kesh i jego poczucie humoru.

Gdybym miała określić, jakie były moje odczucia po przeczytaniu ostatniego zdania SAVE US? Zachwyt - bo to wspaniale napisana, emocjonująca powieść Young Adult - powielająca milion schematów, a jednak cudowna i wręcz wzorcowa. Dopadł mnie jednak także smutek, że to już koniec. Oraz taka pocieszająca myśl, żeby przeczytać wszystko od początku jeszcze raz. Już za nimi tęsknię!

MAXTON HALL to jedna z najlepszych młodzieżowych serii, jakie dotąd czytałam. Historia o pierwszych miłościach, dojrzewaniu i walce o marzenia. Żywa, barwna, dopracowana, porywająca, z bohaterami do pokochania. Dałam się jej pochłonąć bez reszty i nie żałuję, wspaniale się przy tych książkach bawiłam. Z tym re-readem to nie żarty - na pewno do nich wrócę. I to nie raz!



SAVE US
CYKL: MAXTON HALL # 3
MONA KASTEN
PRZEKŁAD:
WYDAWNICTWO JAGUAR
2019

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

NA PRZEKÓR

Laura mieszka z babcią. Mają problemy finansowe, ale jakoś sobie radzą. Babcia dorabia szydełkowaniem, a wnuczka - dyżurami w lokalnej przychodni weterynaryjnej. Laura sporo w życiu przeszła, porzucona przez oboje rodziców. Teraz stoi u progu dorosłego życia - za chwilę matura i studia - uwzględnia jednak w swych planach na przyszłość opiekę nad chorującą babcią, która zajęła się nią, kiedy została sama.
 

Laura nie jest zbyt otwartą dziewczyną, nie ma też wielu znajomych. Jej kontakty z rówieśnikami ograniczają się do jednego oddanego przyjaciela, Adama. O koleżankach lepiej nie mówić - najlepsza przyjaciółka odwróciła się od niej w najgorszym momencie jej życia, bez skrupułów zrywając coś, co łączyło je od dzieciństwa. Kiedy pewnego dnia Laura poznaje zabawnego i przystojnego Filipa, wydaje się, że los wreszcie się do niej uśmiechnął, że się zakocha, wszystko się jakoś ułoży i będzie szczęśliwa. Wtedy jednak ktoś zaczyna do niej wydzwaniać, aż w końcu staje w progu domu, znów wywracając jej życie do góry nogami...

NA PRZEKÓR to już moje drugie spotkanie z młodą polską autorką młodzieżówek, Agatą Polte. Kilka miesięcy temu recenzowałam jej poprzednią powieść - NOWE JUTRO. O ile jednak tamtą książkę wspominam całkiem przyjemnie, jednak bez fajerwerków, o tyle nowej udało się chyba uszczknąć kawałek mojego serca. Powieść, choć w lekkim stylu, jest pełna emocji i w urokliwym słodko-gorzkim klimacie, który udziela się praktycznie od pierwszych stron. 


NA PRZEKÓR to historia o złamanych obietnicach i zawiedzionym zaufaniu. Takie właśnie bolesne doświadczenia z dzieciństwa kładą się cieniem na życiu młodziutkiej bohaterki i nie pozwalają jej się nim cieszyć, nie dają o sobie zapomnieć. Książka obfituje jednak w całą paletę różnorakich emocji, jest to więc też historia o prawdziwej przyjaźni, nieśmiało pączkującej pierwszej miłości i bliskości. Wszystko to oddane jest z wyjątkowym wyczuciem, ma w sobie odpowiedni dramatyzm, ale i konieczną odrobinę romantycznej mgiełki i lekkiego humoru, a z bohaterką łatwo się zidentyfikować. Ujął mnie też szczególnie dosyć unikalny, pełen ciepła motyw relacji wnuczki z babcią. Nieczęsto się go spotyka w młodzieżówkach, a oddany jest tu pięknie - jako silna więź dwóch osób, które są dla siebie najważniejsze na świecie.
Muszę tu jeszcze wspomnieć, że ta historia nabiera uroku także dzięki... zwierzakom Laury - każdy zwierzolub na bank uśmiechnie się przy fragmentach z hiperaktywnym psem Lokim i leniwym kotem Ninją ;)

Nowa powieść Agaty Polte to, podobnie jak jej poprzedniczka, historia bardzo życiowa i realistyczna, bez naciągania i fałszu. Fabuła błyskawicznie wciąga i czyta się świetnie. Ta książka, mimo, że momentami delikatnie naiwna, ma w sobie to specyficzne COŚ, jakąś iskrę, która oczarowuje. Bez trudu mnie sobie zjednała. Na zdecydowany plus zaliczyć można również fakt, że autorka nie próbowała wykreować jej na podobieństwo młodzieżówek z Zachodu. Nie ma tu kalkowania zachodnich wzorców. Wszystko jest tu znajome i bliskie, a takich bohaterów, jak Laura, jej babcia czy Filip możemy bez problemu dostrzec w realu. Brawa za autentyczność.

Wciąż jeszcze przekonuję się (na nowo) do rodzimych powieści i cóż, różnie z tym bywa, ale Agacie Polte to przekonywanie mnie idzie całkiem nieźle - NA PRZEKÓR zaliczam do lektur zdecydowanie udanych, i to takich, do których przyjemnie będzie wrócić. Ta wzruszająca i sympatyczna historia wraz ze swoimi bezpretensjonalnymi bohaterami i przytulną, swojską atmosferą po prostu przypadła mi do serca



N A   P R Z E K Ó R
AGATA POLTE
WYDAWNICTWO ZYSK I S-KA
2019

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

JEŚLI TAM JESTEŚ

Z reguły nie czytam kryminałów. Nie czuję ich, średnio odnajduję się w atmosferze pełnej zagadek.
Tymczasem właśnie przeczytałam JEŚLI TAM JESTEŚ - młodzieżówkę, która ma odrobinę kryminalny oraz zdecydowanie detektywistyczny charakterek, i muszę przyznać, że zafundowała mi ta książka niebanalną i całkiem ciekawą czytelniczą przygodę.

Zan i Priya do niedawna były niczym papużki nierozłączki. Ale Priya wyniosła się z ojczymem na drugi koniec kraju i kontakt z nią się urwał. Zan czuje się odrzucona. Wszyscy radzą, żeby zapomniała o Priyi i ruszyła dalej, ale coś nie daje jej spokoju. Wszystko, co Priya wrzuca na Facebooka czy Instagram, wydaje się dziwne. Czy jej przyjaciółka po prostu próbuje ułożyć sobie życie na nowo? Zan postanawia bliżej zbadać sprawę, znajdując sprzymierzeńca w nowym chłopaku w szkole - Loganie. Razem rozpoczynają - cóż, chyba można tak to nazwać - śledztwo. Czy uda im się dowiedzieć, co tak naprawdę kryje się za przeprowadzką Priyi i jej nowym, rzekomo tak szczęśliwym życiem?

JEŚLI TAM JESTEŚ, debiut młodej autorki, absolwentki Bowdoin College i adeptki aktorstwa komediowego, to historia o sile przyjaźni - takiej na dobre i na złe, która łatwo nie odpuszcza, nawet wystawiona na ciężką próbę. To także opowieść o drugiej szansie i korzystaniu z niej oraz... nieprzewidywalnej, zaskakującej pierwszej miłości ;)

Książka ma przyjemne tempo, ciekawe tło obyczajowe i intrygującą fabułę, w której stopniowo, w miarę postępu śledztwa i pojawiających się kolejnych tropów, narasta stosowne napięcie.
Bohaterowie są przyjemnie wykreowani i budzą nieodpartą sympatię. Zan to dziewczyna nieco skonfliktowana z samą sobą, bez konkretnych planów na przyszłość. Jej życie nabiera barw, gdy zjawia się w nim Logan, o którym krążą plotki, nijak nie dające się pogodzić z tym, co dostrzega w tym wrażliwym chłopaku sama Zan. Połączy ich zagadka dotycząca Priyi, ale i coś więcej. Bardzo podobał mi się rozwój ich relacji i subtelna chemia, jakie się między nimi tworzyła.
Dobrze wypadły też wątki ich skomplikowanych relacji rodzinnych.

Powieść Katy Loutzenhiser okazała się całkiem błyskotliwą jak na debiut lekturą z dozą dreszczyku, choć może z nie do końca dopracowaną intrygą. Zabawa w detektywa wraz z Zan i Loganem była zdecydowanie zajmująca i przyjemna, chociaż wyobrażałam sobie chyba bardziej dramatyczny finał, ale ostatecznie to młodzieżówka w lekkiej, wakacyjnej konwencji, i choć zahacza o poważne tematy, nie zgłębia ich zbytnio, stawiając raczej na atmosferę tajemnicy i niecodziennej przygody.
Ta dość zmyślnie skonstruowana i niejednowymiarowa historia udowadnia też, że dobrze mieć kogoś, kto zna cię jak przysłowiową własną kieszeń i zauważy, jeśli coś będzie nie tak;)

"Nasza przyjaźń miała trwać wiecznie. Bo czasem zdarza się miłość, która nie przemija, nie rozpada się ani nie komplikuje."


J E Ś L I   T A M   J E S T E Ś
(IF YOU OUT THERE)
KATY LOUTZENHISER
PRZEKŁAD: JOANNA DZIUBIŃSKA
WYDAWNICTWO IUVI
2019

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Iuvi.

JEJ WISIENKI

Nie samymi powieściami z przesłaniem człowiek żyje. Czasem lubię sięgnąć po coś lekkiego i z tą myślą zabrałam się za JEJ WISIENKI Penelope Bloom. To właśnie taka na wskroś leciutka lektura na jedno letnie popołudnie - niczym coś słodkiego na parę kęsów - jak kawałek smacznej tarty. Książka jest drugim tomem serii OBJECTS OF ATTRACTION, której pierwszą częścią był JEGO BANAN. BANANA, co prawda, nie czytałam, jednak ani to, ani fakt, że obie powieści łączą pewne wątki, nie stanęło mi na przeszkodzie, by cieszyć się z czytania JEJ WISIENEK. Lektura okazała się całkiem smaczna :)

Hailey prowadzi własną cukierenkę i potrafi piec bajeczne ciasta. Niestety wisi nad nią widmo eksmisji, ale kobieta nie poddaje się czarnym myślom. Jest jeszcze coś, co, jeśli można tak to ująć, życiowo ją uwiera. Otóż ma 25 lat i nadal jest dziewicą, mimo, że ma za sobą związek (chyba nie trzeba dodawać, że nieudany?)

Wtedy kolega z pracy rzuca Hailey wyzwanie - niech dziewczyna zacznie flirtować z pierwszym facetem, który przyjdzie do cukierni kupić wiśniową tartę. Traf chce, że w drzwiach cukierni staje nonszalancki i przystojny William Chamberson. Tak zaczyna się znajomość Hailey z bogatym egoistą-kleptomanem (sic! niezłe combo), który zawraca jej w głowie. Czy William okaże się dla niej tym pierwszym? A może tym jedynym?

Powieść ma raptem 254 strony, można więc by pomyśleć, że znajomość pary bohaterów szybko nabiera rumieńców. I że będzie to pewnie książka tylko o jednym. Otóż niezupełnie, bo fabuła rozwija się łagodnie, stopniowo i bez wielkich ekscesów (nie licząc może spektakularnego rzutu tartą :D). W JEJ WISIENKACH znalazło się oczywiście miejsce na szczyptę erotyki, ale jest ona przyjemna w odbiorze, miła i stonowana - nie ma tu wyuzdanych opisów, raczej słodka i pełna uroku chemia, jaka zaczyna się tworzyć i narastać między parą głównych bohaterów. Do tego mamy tutaj lekki humor, który polega na sugestywnej grze słów i różnych komicznych sytuacjach, częściowo nawiązujących do seksu, ale nie tylko.

Lubię motyw pichcenia i pieczenia w książkach, więc oczywiście przemówiła do mnie wybitnie w tej książce cukierenka Hailey, w której tworzy się na miejscu słodkie pyszności. Również jej właścicielka, Hailey, całkiem mnie kupiła. To urocza, sympatyczna i zdolna dziewczyna, która wspaniale sprawdza się w roli bohaterki stąpającej twardo po ziemi, a jednocześnie otwierającej się na nowe możliwości, jakie niesie jej życie. Znakomicie również temperuje charakterek zakochującego się w niej bogatego kleptomana. W pewnym momencie stwierdziłam, że aż szkoda jej dla Williama, który z początku wydawał mi się trochę zbyt zapatrzony w siebie. W końcu przekonał mnie do siebie, ale trochę to potrwało i zawdzięcza to w znacznym stopniu przesympatycznemu stworzeniu o imieniu Gremlinka :D

Absolutnym gwoździem programu okazała się tu natomiast babcia Hailey. Gdyby zaznaczać w tej książce cytaty, niosące całkiem sensowne życiowe mądrości, większość okazałaby się pewnie autorstwa właśnie jej.

Czytało się tę całkiem uroczą opowiastkę szybko i przyjemnie. Dostarczyła mi nieskomplikowanej rozrywki i sprawiła, że wybuchałam niekontrolowanym śmiechem. Byłaby z tego pewnie sympatyczna komedia romantyczna. To zabawna, seksowna lekturka, ze wszystkim w stosownych proporcjach 🍒
W najbliższej przyszłości na pewno sięgnę nie tylko po kolejną książkę Penelope Bloom, ale także nadrobię JEGO BANANA ;)


J E J   W I S I E N K I
(HER CHERRY)
CYKL: OBJECTS OF ATTRACTION # 2
PENELOPE BLOOM
PRZEKŁAD: EMILIA SKOWROŃSKA
WYDAWNICTWO ALBATROS
2019