Bohaterka i narratorka tej książki, Oliwia, jest w klasie maturalnej. To skromna dziewczyna, która raczej stroni od chłopaków, skupiając się na nauce i wolontariacie w przedszkolu. W jej domu się nie przelewa, ciężko jej też wytrzymać z ojcem alkoholikiem. Kilka lat temu rodzinę Oliwii spotkała tragedia, po której ojciec znalazł ukojenie w nałogu. Dziewczyna odkłada każdy grosz na studia, które mogą być dla niej szansą na wyrwanie się z domowego piekła i na nowy rozdział w życiu.
Tymczasem poznaje swego rówieśnika, Mikołaja, chłopaka, który odpracowuje za karę zniszczenie publicznego mienia. Początkowo bierze go za aroganckiego bogatego dupka, ujeżdżającego swym nieskazitelnym audi. Z czasem jednak przekonuje się, że jego wizerunek na użytek publiczny nie jest zbyt prawdziwy. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że Mikołaj to fajny chłopak z poukładanymi priorytetami. Szybko zawiązuje się między nimi nić wzajemnego zrozumienia i fascynacji. Kiedy zostają parą, zdaje się, że nic nie mogłoby ich ze sobą skłócić. Wkrótce pojawiają się jednak pewne przeszkody, które w końcu doprowadzają między nimi do rozłamu.
Oliwia i Mikołaj to postacie, wywodzące się jakby z dwóch różnych światów. Mikołajowi nie brakuje pieniędzy i wszelkich wygód, może żyć beztrosko, nie przejmując się zbytnio przyszłością - ma ją raczej zapewnioną. Oliwia wręcz przeciwnie - skrupulatnie planuje, liczy się z każdym, nawet drobnym wydatkiem; dobrze wie, że o swoją przyszłość musi zadbać sama.
Historia Oliwii i Mikołaja, których związek jest dla ich otoczenia pewnego rodzaju wyzwaniem, jest po prostu bardzo życiowa. Podziały i różnice ze względu na posiadany majątek istniały od zawsze. I choć może się wydawać, że współcześnie nie jest to aż takim problemem, zdarzają się sytuacje, które świadczą o tym, że w mentalności niektórych nic się w tej kwestii tak naprawdę nie zmieniło. Muszę jednak przyznać, że główna przeszkoda, jaka stanęła Oliwii i Mikołajowi na drodze do bycia razem, wydała mi się trochę groteskowa, jakby rodem z tureckiego serialu. Podobał mi się za to charakter Oliwii, która ma w sobie coś niezłomnego oraz sposób, w jaki autorka opisała rodzące się między Liwką a Mikim uczucie, te pierwsze drgnienia kiełkującej miłości.
"Czasami trzeba po prostu z kimś pomilczeć i tylko czuć przy sobie jego obecność, by poczuć się choć odrobinę lepiej."
NOWE JUTRO to powieść, która nie ma w sobie wyjątkowej głębi ani wyszukanych metafor, ale fabuła ogólnie od początku do końca konsekwentnie trzyma się wątków i wypada naprawdę nieźle. Ta prosta opowieść z sympatycznymi bohaterami, takimi z sąsiedztwa, to nie tylko dobra lektura dla nastolatków, którym pewnie wyda się zwyczajnie bliska. To również książka w sam raz na odstresowanie, którą czyta się szybko, z przyjemnością i uczuciem swojskości (w końcu to nasze rodzime podwórko ;))
Nie czytałam pierwszej powieści Agaty Polte, która ukazała się w ubiegłym roku, ale myślę, że teraz, znając już jej możliwości, przy nadarzającej się okazji chętnie po nią sięgnę. Moim zdaniem autorka ma potencjał, a biorąc pod uwagę jej młody wiek, można jej życzyć tylko dalszego rozwoju, mnóstwa weny i kolejnych, coraz bardziej udanych książek.
"(...)... wczoraj się skończyło, było za późno by je zmienić. Ale mogliśmy zacząć nowe jutro. Mogliśmy spróbować od początku, spróbować rozwiązać to wszystko."
N O W E J U T R O
AGATA POLTE
WYDAWNICTWO ZYSK I S-KA
2019
Za egzemplarz dziękuję serdecznie Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz