MIŁOŚĆ ZIMOWĄ PORĄ


Młoda Angielka Kitty Shakespeare (brzmi znajomo, hmm?;)) chce zostać aktorką i to nie byle gdzie, bo w samym Hollywood. Okazuje się jednak, że nawet znalezienie stażu w fabryce snów graniczy z istnym cudem. Przesłuchanie u znanego producenta, Everetta Kleina, przynosi, co prawda, pewien rezultat, ale nie taki, na jaki Kitty miała nadzieję. Tak to już jednak jest, gdy do życiorysu dołącza się wzmiankę o doświadczeniu w roli... niani.
 

Kitty, zatrudniona na czas przedświąteczny jako opiekunka małego Kleina, trafia do rodowej siedziby Kleinów w zasypanej śniegiem Wirginii Zachodniej . Mały Jonas okazuje się kochanym 7-latkiem, więc nasza bohaterka uznałaby pobyt w górskiej głuszy za całkiem przyjemny, gdyby nie ktoś, kto skutecznie psuje jej humor. Tym ktosiem jest gburowaty młodszy brat Everetta, Adam, reżyser filmów dokumentalnych, skłócony z bratem na amen i pomieszkujący samotnie w domku gościnnym.
 

Wzajemna niechęć między Kitty i Adamem szybko przeradza się jednak we wzajemną fascynację. Kitty wkrótce odkrywa, że w tym brodaczu pozującym na Grincha i mającym zamiar zbojkotować rodzinne święta, kryje się facet o złotym sercu, który został dotkliwie zraniony, i to przez najbliższą mu osobę. Czy dziewczyna sprawi, że Adam przełamie swój gniew i pogodzi się z bratem? I co ich ze sobą aż tak skłóciło?
 

"Rodzina jest taka, jaką ją sobie stworzysz."

Bardzo lubię święta, a książki świąteczne, których przez ostatnie lata nie brak w księgarniach już od listopada, to pozycje, po które zawsze chętnie sięgam. Po historiach tego rodzaju mniej więcej wiadomo, czego się spodziewać, powinno znaleźć się w nich wszystko to, co tak urzeka nas w świętach: ich niezwykła, bajkowa otoczka, magia oraz kojące przesłanie. MIŁOŚĆ ZIMOWĄ PORĄ pod tym względem zdecydowanie nie zawodzi. To lekka, słodka niczym kubek ciepłej czekolady z usypaną na wierzchu górką pianek, bardzo przyjemna romansowa opowieść, spowita urokliwą mgiełką mroźnej zimy i kusząca wizją wieczorów przy płonącym kominku. Jeśli dodać do tego wyjątkowo piękne okoliczności przyrody i klimat przedświątecznych przygotowań, to zanosi się na książkową Gwiazdkę w najlepszym wydaniu. Ale żeby było ciekawie, pod tą grubą, słodką warstwą świątecznego lukru musi kryć się coś, co zakłóca tę idyllę. I tak się właśnie dzieje!

Adam i Kitty zjednali mnie sobie od pierwszych stron. Zauroczyli mnie swoją bezpretensjonalnością. Oboje są naturalni i szczerzy, a ich rosnące wzajemne oczarowanie oddane jest z dużą inwencją i wyczuciem. Oczywiście, wszystko między nimi dzieje się według utartego romansowego schematu i jest do przewidzenia, nie przeszkadzało mi to jednak w kibicowaniu im we wzajemnych początkowych utarczkach, a później stopniowym zbliżaniu się do siebie. Ich perypetie na przemian to rozczulają, to bawią. Nie nudziłam się z tą dwójką ani przez chwilę, choć fabuła wcale nie obfituje w szczególne zwroty akcji. Przyjemnie się czyta o ich wspólnych wygłupach na śniegu, ubieraniu choinki, wspólnym oglądaniu świątecznych filmów przy wtórze chrupania popcornu i wspólnym... czymś więcej ;) (bo nie obeszło się bez odrobiny pikanterii).

Ale MIŁOŚĆ ZIMOWĄ PORĄ, jak to książka świąteczna, mimo swej lekkiej konwencji, nie skupia się jedynie na romansie. Jeśli jest tradycja świąt w rodzinnym gronie, to nie może zabraknąć samej rodziny. I to takiej przez duże R, z własną historią i firmą. Co nie znaczy, że nie można się w niej solidnie pokłócić. A czyż święta nie są idealnym momentem na pojednanie? Tu muszę przyznać, że fabuła zaskakuje rozwojem wypadków przy wigilijnym stole, tak więc szykujcie się na pewną niespodziankę ;) Zadbają już o to Everett i jego żona, którzy wprowadzają do tej historii pewien dysonans i niezbędną odrobinę napięcia.
Ciekawie nakreśleni zostali również pozostali bohaterowie, spośród których szczególnie polubiłam zaniedbywanego przez rodziców małego Jonasa oraz angielską gosposię Kleinów, Annę, traktowaną przez nich jak członek rodziny.

MIŁOŚĆ ZIMOWĄ PORĄ to tchnąca świątecznym optymizmem, urocza miłosna historia o szczęśliwych przypadkach, spełnianiu marzeń i wychodzeniu im naprzeciw - nawet jeśli początkowo wydają się niemożliwe do zrealizowania. To opowieść idealnie wpasowująca się w świąteczny czas, do czytania przy choince, ale myślę, że umili wolne chwile i po świętach. Sprawdzi się też jako rozgrzewacz, jeśli przemarzliście na kość :)
Idealna lektura na zimowe wieczory!



M I Ł O Ś Ć   Z I M O W Ą   P O R Ą
(A WINTER'S TALE)
CARRIE ELKS
PRZEKŁAD: ALEKSANDRA WEKSEJ
WYDAWNICTWO KOBIECE
2018

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

4 komentarze:

  1. Ha! Właśnie dziś ją dostałam w prezencie urodzinowym :D
    I dziś zabieram się za czytanie. Od dawna szukam fajnego romansu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie przede wszystkim STO LAT I WSZYSTKIEGO DOBREGO! :*
      A zaraz potem miłej lektury :D
      Mam nadzieję, że udzieli Ci się ciepełko, emanujące z tej książki :)

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo :)
      I też liczę na fajną, romansową lekturę

      Usuń
    3. Oby spełniła Twoje oczekiwania i taką się właśnie okazała!❤:)

      Usuń