MIŁOŚĆ W AUSCHWITZ


Nie znam jeszcze "Tatuażysty z Auschwitz", ale pamiętam, że w fali krytyki w opiniach, jaka tę książkę zalała, powtarzał się zarzut, że autorka nazmyślała i złagodziła obraz obozu oraz okoliczności życia za drutami. Oburzenie wywoływało m. in. że bohaterowie jej książki mogli się z pewną swobodą przemieszczać po obozie, czy też mieć jakieś romantyczne uczucia.
Miłość, gdy tuż obok konało w cierpieniach i płonęło tysiące ludzi - niektórym może się to wydawać obrazoburcze, zakłócać wizję obozu zagłady. Ale czy postrzegając Auschwitz w ten czarno-biały sposób, poniekąd nie odbiera się w ten sposób tym, którzy tam byli, prawa do normalnych ludzkich reakcji? Przecież nie zostali odczłowieczeni z chwilą, gdy zamykały się za nimi bramy tego strasznego miejsca. Niektórzy żyli w tym obozie latami; walczyli o byt, o lepszą pracę, zawierali przyjaźnie. Mieli nadzieje, pragnienia. I zdarzało się również, że się zakochiwali.

Taką właśnie love story w ponurym cieniu krematoriów jest historia Edka Galińskiego i Mali Zimetbaum, Polaka i Żydówki. Historia, którą poznałam wiele lat temu w obozowych wspomnieniach Wiesława Kielara, a która, mimo tylu publikacji o Auschwitz, wciąż jest tak mało znana. Pomyśleć chociażby, że autorka tej książki, uznana włoska dziennikarka, nie wiedziała o tej parze nic aż do 2015 roku (!), kiedy to, zaintrygowana losami tzw. Romea i Julii z Auschwitz, zaczęła przekopywać archiwa.
Dotarła do wyjątkowych źródeł. Efektem jej pracy jest ta poruszająca książka, która, mimo niewielkiej objętości, zawiera dużą ilość nowych informacji, zwłaszcza o Mali.

Francesca Paci przeplotła historie Edka i Mali, zanim się jeszcze faktycznie spotkali. Odtworzyła ich drogę do siebie oraz ich dramatyczne późniejsze losy. I choć znam ich od dawna, to właśnie dopiero z tej książki dowiedziałam się o nich nowych szczegółów, co porabiali przed wojną, skąd pochodzili i co ich ukształtowało. Z tej opowieści wyłania się portret dwójki niezwykłych, młodych, empatycznych ludzi, którzy zakochali się w sobie w piekle i zdołali przechytrzyć zło.

Rozwijająca się miłosna relacja tych dwojga powraca, niczym jasny promyk słońca, we wspomnieniach wielu więźniów. Byli powszechnie lubiani. Kibicowano im, pewnie też czasem zazdroszczono. Edek planował ucieczkę z przyjacielem, ale po uzgodnieniu sprawy ostatecznie uciekł z ukochaną. To był wspaniały triumf ducha. Choć, niestety, krótkotrwały.

Historia tych dwojga porusza do głębi, ilekroć o nich czytam, i zawsze będzie dla mnie wyjątkowa. Od nich zaczęło się dla mnie czytanie literatury obozowej, zwiedzanie muzeum w Oświęcimiu. Ta upamiętniająca ich książka była dla mnie ogromną niespodzianką i powodem do radości. Nareszcie ktoś o nich napisał! Mam nadzieję, że w końcu rzuci ona światło na naznaczone tragicznym romantyzmem, ciche bohaterstwo tej pary. Paci sugeruje, że przyczyna milczenia o nich być może tkwi w nich samych - Aryjczyku i Żydówce, zakochanych w sobie ponad rasowymi podziałami, które widocznie wciąż mają znaczenie. Smutne, ale coś w tym jest.

 

 MIŁOŚĆ W AUSCHWITZ. (UN AMORE AD AUSCHWITZ. EDEK E MALA: UNA STORIA VERA). Francesca Paci. Przekład: Katarzyna Skórska. Wydawnictwo Prószyński i S-ka. 2020. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz