SPÓŹNIONE WYZNANIA


Z Johnem Boyne miałam, jak dotąd, dwie bardzo różne przygody. Raz sprawił, że wstrząsnął mną i płakałam jak dziecko (przy CHŁOPCU W PASIASTEJ PIŻAMIE); drugi raz zirytował mnie jak nie wiem i rozczarował ignorancją i sporą dozą fuszerki (przy W CIENIU PAŁACU ZIMOWEGO).

SPÓŹNIONE WYZNANIA, jako że zawierały w sobie to, co mnie szczególnie przyciąga do lektury (Anglia, okoliczności I wojny, wątek, jak by nie patrzeć, lgbt) niemalże już śniły mi się po nocach. Długo były nieuchwytne, a fakt, że nakład się dawno wyprzedał, sprawił, że ceny egzemplarzy pojawiających się tu i tam, windowały w górę. W końcu jednak zdołałam dorwać tę książkę, i była to wręcz euforia. Nie muszę chyba dodawać, że z miejsca ją przeczytałam. I w końcu mogę stwierdzić, że Boyne nie tylko zrehabilitował się w moich oczach po pożal się Boże W CIENIU PAŁACU..., ale także wspiął na swoiste wyżyny. Można pisać prosto, poruszająco i pięknie. I ten autor znów mi udowodnił, że to potrafi, więc z przyjemnością oddaję mu kredyt mojego zaufania.

 

SPÓŹNIONE WYZNANIA to historia Tristana, angielskiego chłopca, który w odruchu życiowej beznadziei, mając zaledwie 17 lat, zaciąga się do wojska, by wyjechać do Francji na front I wojny. 

Tristan, syn londyńskiego sklepikarza, wychowany twardą ręką, nie ma co liczyć na pobłażliwość ze strony ojca, gdy ten dowiaduje się, jakiego haniebnego czynu dopuścił się chłopak. Tristan musi zapomnieć o domu rodzinnym. I o przyjacielu z sąsiedztwa, wobec którego poczuł coś więcej niż przyjaźń. Stąd też z tej książki wyziera opowieść o przeraźliwej samotności, odrzuceniu, strachu, przyjaźni. I o uczuciach, które nie miały w ówczesnych okolicznościach prawa bytu.
 4 lata później Tristan to głęboko znerwicowany wrak człowieka. Zjawia się w rodzimym miasteczku kolegi z oddziału, Willa Bancrofta, by oddać jego siostrze paczkę listów, które napisała do brata. Chce też powiedzieć jej o czymś, co go dręczy. Wyznać jej prawdę o sobie i Willu.

Historię Tristana od początku naznacza wyczuwalna w powietrzu tajemnica o wyjątkowym ciężarze, a książka jest wręcz przeładowana atmosferą melancholii. Mimo tego przygnębiającego klimatu, a może właśnie dzięki niemu, czyta się to wspaniale, podąża za Tristanem w tę otchłań wstydu, smutku i rozpaczy, której doświadcza nawet po latach.


W tej opowieści w cieniu koszmarnych wydarzeń Wielkiej Wojny toczą się osobiste dramaty, podejmują się decyzje, które nie zawsze będą zrozumiałe. Boyne rzuca jaskrawe światło na fałszywą moralność tamtych czasów, która np. w uczuciu dwóch chłopaków widzi zbrodnię, ale nie widzi zbytniego problemu i pozwala strzelić drugiemu (zupełnie bezbronnemu!) człowiekowi w głowę, tylko dlatego, że jest z wrogiej armii i szkoda z nim fatygi.
 

John Boyne podążył w tej powieści sprawdzoną, uniwersalną ścieżką, zderzając okrucieństwo i bezsens wojny z niewinnością i wrażliwością jednostki, która jest zmuszona tej wojny doświadczać. To zawsze wstrząsa. Wypływają tu na wierzch różne ludzkie postawy. Pojawia się pojęcie absolutysty (oryginalny tytuł powieści). Jedni zostaną nazwani bohaterami, drudzy - tchórzliwymi łajzami. Ale czy słusznie? Na to już każdy czytający tę książkę musi odpowiedzieć sobie sam.

Wspaniała, mądra (i naprawdę smutna, uprzedzam) powieść, zdecydowanie z tych długo (może na zawsze) zostających w głowie i w💔



SPÓŹNIONE WYZNANIA. (THE ABSOLUTIST). JOHN BOYNE. Przekład: Adriana Sokołowska - Ostapko. Wydawnictwo Znak. Seria: Literanova. 2014.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz