Akcja debiutanckiej powieści C.J Tudor toczy się w angielskim miasteczku, na dwóch zgrabnie ze sobą przeplecionych płaszczyznach czasowych: współcześnie oraz w roku 1986, w małej zaskorupiałej społeczności, w której wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. A przynajmniej tak to na pozór wygląda. Każdy ma przecież jakieś tajemnice, które skrzętnie chroni przed innymi. Dzieci także potrafią sporo ukryć, wiodąc podwójne życie równie umiejętnie jak dorośli, a ich sekrety bywają niekiedy większe, niż mogłoby się wydawać. Właśnie tak ma się sprawa z kilkoma nastolatkami, w których beztroskie dzieciństwo znienacka zakradło się coś nowego, tajemniczego i bardzo niepokojącego. Coś, co odzywa się i powraca 30 lat później, gdy główny bohater, dorosły już Eddie i jego równie posunięci w latach kumple otrzymują zagadkowe listy z rysunkiem kredowego ludzika.
Latem 1986 roku Eddie, który jest również narratorem opowieści, ma zaledwie 12 lat i spędza wakacje wraz ze swymi kumplami: Grubym Gav'em, Hoppo, Mickey'em Metalem i jedyną dziewczyną w tym towarzystwie - rudowłosą Nicky. Jak to dzieci sprzed ery play station i smartfonów, czas spędzają na ujeżdżaniu po okolicy na swych bmx-ach, budowaniu w lesie baz, szaleństwach na placu zabaw i zabijaniu nudy głupotami. W zmurszałym Anderbury niewiele się dzieje, a sensacją sezonu jest nowy mieszkaniec, budzący swym wyglądem i sposobem bycia ciekawość i lęk. To właśnie z nim zdaje się wiązać początek całej serii fatalnych wydarzeń, począwszy od wypadku w wesołym miasteczku, poprzez nieszczęsną zabawę w kredowe znaki, która przynosi dzieciakom więcej zgryzoty niż frajdy, aż po makabryczny finał - kiedy Eddie i jego przyjaciele znajdują w lesie poćwiartowane zwłoki młodej dziewczyny. Finał, który zresztą wcale nie okaże się końcem ich kłopotów. Kto zabił Elise i dlaczego nigdy nie odnaleziono jej głowy? Czy po latach prawda w końcu wyjdzie na jaw?
"Kręta, wąska ścieżka przez gęsty, ciemny las, prosto do chatki z piernika na samym dnie naszej podświadomości."
Czyż to nie brzmi znajomo? Czy nie definiuje naszego odwiecznego strachu przed tym, co nieznane, przyczajone na nas gdzieś w ciemnościach? C.J Tudor sprawia, że w każdym z nas siedzi przerażony roztrzęsiony 12-latek, nakręcający się podszeptami własnej wyobraźni.
W tej powieści mamy do czynienia z całą galerią umiejętnie nakreślonych, wyrazistych bohaterów. Przy czym większość z nich sprawia wrażenie, jakby miała swoją drugą, inną wersję. Mama Eddiego jest z zawodu lekarzem, ale w oczach społeczności uchodzi za morderczynię nienarodzonych dzieci. Wielebny Martin jest pastorem, ale potrafi porwać ludzi hasłami pełnymi jadu i nienawiści. Nawet Eddie zdaje się nie mówić nam do końca całej prawdy o sobie, jakby w tym rozczochranym chłopcu, a później dorosłym nieudaczniku krył się drugi Eddie, który jeszcze nie dał się poznać.
C.J. Tudor dała w swym debiucie popis pomysłowości i znakomitego stylu. Udało jej się również znakomicie uchwycić atmosferę małomiasteczkowości i oddać klimat dorastania w kiczowatych, ale niepowtarzalnych latach 80-tych, specyficznej ery, kiedy dzieciaki słuchały disco i heavy-metalu, oglądały w telewizji Doctora Who, toczyły bitwy pistoletami na wodę i ozdabiały swe bmx-y szpanerskimi naklejkami. To właśnie rówieśnicy Eddiego, Gav'a, Nicky i reszty odnajdą się w tej powieści w szczególny sposób, rozpoznając w tych dzieciakach samych siebie. To nie tylko niesamowita, mroczna intryga, rozegrana na ludzkich
sekretach, skrzywionych słabościach i namiętnościach, ale również doprawiony sentymentem pean na cześć
pewnej ery i przyjaźni. Oraz głos sumienia, szepczący z przestrogą, że
jeśli coś się przeskrobie, niechybnie przyjdzie czas za to zapłacić.
Ta znakomita, sugestywna, niepokojąca historia wgryza się w myśli, a potem śni się po nocach. Thriller nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim, gdyby jednak wszystkie thrillery były tak dobre i wciągające, mogłabym je czytać tonami.
Wszędzie sporo zachwytów, nawet przez chwilę sama się zastanawiałam nad kupnem tej książki,ale jednak odpuściłam. Średnio przepadam za thrillerami, więc poczekam, może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńTa książka bardzo silnie opiera się na wątku obyczajowym, więc myślę, że jeśli się kiedyś do niej przekonasz, nie powinnaś być zawiedziona :) Ja też nie sądziłam, że to może być coś dla mnie, a okazało się, że lepiej trafić nie mogłam :)
UsuńZapomniałam dodać - bardzo fajne zdjęcia :)
UsuńDzięki :)
UsuńAle sama przyznasz, że która książka jak która, ale akurat "Kredziarz" praktycznie nie może wyjść na zdjęciu źle :D