UWIĘZIENI W RAJU

















Literatura dotycząca Holokaustu to książki, które ze względu na ich tematykę i martyrologiczny charakter trudno zlekceważyć, i które zwykle pozostawiają mi po sobie niezatarte wrażenie. Po lekturze UWIĘZIONYCH W RAJU autorstwa Xaviera Guella, hiszpańskiego dyrygenta, który odkrył w sobie żyłkę pisarską, wiem już, że jest ona właśnie jedną z tych książek, które na długo zapadną mi w pamięć.

Skąd w ogóle u muzyka pomysł, by napisać powieść o więźniach obozu koncentracyjnego? Ano stąd, że Guell pochylił się w niej nad losem swych kolegów po fachu, czeskich dyrygentów, kompozytorów i śpiewaków żydowskiego pochodzenia, kwieciem przedwojennej sceny operowej i teatralnej, ludzi znanych i docenianych na scenach po obu stronach oceanu - których jednak sława nie uchroniła przed bezwzględnością nazistów. Do getta w Theresienstadt, tak zwanego obozu przejściowego dla Żydów, utworzonego w 1941 roku na terenie Czech, trafili m. in. kompozytor i dyrygent Hans Krasa, Gideon Klein, Pavel Haas, Viktor Ullmann czy Otto Zucker. Wszystkie te nazwiska bez trudu znajdziecie w Wikipedii. Ta żydowska elita ówczesnego życia kulturalnego została tam zebrana nie przez przypadek. Byli to ludzie, którzy mogli liczyć na wstawiennictwo różnych organizacji, a tym samym - stać się dla nazistów swego rodzaju kartą przetargową. By zamydlić oczy opinii publicznej, Niemcy zezwolili w Theresienstadt na pewną kulturalną swobodę, co zostało nawet udokumentowane w filmie pod wymownym tytułem Fuhrer daje Żydom miasto w prezencie, kłamliwym dokumencie, ukazującym Theresienstadt jako rzekomo wzorcowy obóz.

Słowo wzorcowy w tym kontekście to oczywiście kpina. W książce Guella widzimy prawdziwy, drastyczny obraz tego miejsca, przeznaczonego góra na 5 tysięcy ludzi, w którym jednak upchnięto ich 50 tysięcy. Miejsca, gdzie za byle przewinienie, złamanie zakazu (a trudno je zliczyć!) można zostać zastrzelonym; gdzie śmierć co dzień zbiera bogate żniwo wśród głodujących i chorujących uwięzionych; i gdzie co dzień można znaleźć się na liście deportowanych do Auschwitz, co także jest równoznaczne z wyrokiem śmierci.

Z czego ludzie w takiej niedoli mogą jeszcze czerpać jakąkolwiek otuchę?

Odpowiedź, jaką wysnuwa autor, jest prosta. Kiedy nie da się zmienić przeznaczenia, jedyną drogą, by ukoić cierpienie, okazuje się szczera i głęboka ludzka solidarność. A łączy tych ludzi nie tylko wspólna tragedia, ale również bogata i wspaniała kultura, i to właśnie ona, z muzyką na czele, niesie im jeszcze pociechę, pozwalając zapomnieć choć na chwilę o otaczającym ich koszmarze, poczuć się wolnymi choćby w myślach.

Sztuka obnaża paradoksy rządzące tą chorą rzeczywistością, więc nie brak w książce sytuacji podszytych absurdem. Niemcy ukazani są jako wybitnie kulturalny naród, potrafiący docenić artystyczne osiągnięcia - nie na darmo w obozach koncentracyjnych działały orkiestry złożone z więźniów. Sam komendant getta, Seidl, jest z zamiłowania muzykiem amatorem. A opera pt. Brundibar, którą więźniowie Theresienstadt wystawiają za łaskawą zgodą nazistowskich władz, ma właściwie charakter... anty-nazistowski.

"Mówi się o zezwierzęceniu ludzi, ale mówiąc tak, jesteśmy niesprawiedliwi wobec zwierząt. Okrucieństwo to cecha czysto ludzka."

Warto tu wspomnieć, że książka Guella, mimo, że zainspirowana prawdziwymi życiorysami, jest z gatunku powieści parabiograficznej. Autorowi udało się misternie spleść ze sobą losy postaci autentycznych i fikcyjnych. Zatarł granicę między fikcją a prawdą na tyle dobrze, że póki nie sprawdziłam, miałam problem z ich rozróżnieniem. W powieści udanie wypadła też trzecioosobowa narracja, za którą zwykle nie przepadam, ale która wyszła tej książce zdecydowanie na dobre, nadając tej historii głębszą perspektywę i pozwalając rozszerzyć krąg bohaterów. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się z jednej strony Hans Krasa, a z drugiej - żona komendanta Seidla, Elisabeth, kobieta naukowiec, wspinająca się po szczeblach kariery specjalistka od genetyki, a więc związana zawodowo z ideą czystości rasy. I to właśnie na Elisabeth w końcu skupia się najwięcej uwagi. To wyjątkowo tragiczna postać, kierowana sumieniem, którego nie zatraciła, i miłością - jako że w tej historii znalazło się także miejsce dla dramatycznego wątku romantycznego.

UWIĘZIENI W RAJU to hołd złożony ludzkiej godności i niezłomności. To świetnie skonstruowana, przejmująca opowieść, ukazująca zarówno istotę człowieczeństwa, jak i źródła nieubłaganego ludzkiego bestialstwa. Jest to też głębokie spojrzenie na relacje międzyludzkie, przyjrzenie się, jak zmieniają się one pod wpływem poczucia przewagi i władzy jednego człowieka nad drugim. Ta powieść wstrząsa, i to po wielokroć. Porażający jest tragizm sytuacji, z której bohaterowie nie mają absolutnie żadnego wyjścia, moralne dylematy, w których można jedynie wybierać między większym a mniejszym złem.

Jestem pewna, że miejsce powieści Xaviera Guella, choć nie jest ona stricte obozowa, znajduje się między takimi niezapomnianymi książkami jak LISTA SCHINDLERA czy LOS UTRACONY. I mam nadzieję, że podobnie jak one, znajdzie w pełni zasłużone uznanie.


U W I Ę Z I E N I   W   R A J U
(LOS PRISIONEROS DEL PARAISO)
XAVIER GUELL
PRZEKŁAD: KATARZYNA KOZIOŁ-GALVIS
SERIA: SZMARAGDOWA
WYDAWNICTWO CZARNA OWCA
2018

Za egzemplarz dziękuję serdecznie Wydawnictwu Czarna Owca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz